Bieszczady zimą (Karta druga. Bieszczady zimą kontra Obraz zapamiętany z ulicy Rzgowskiej.) Hyrlata chmury białe świerkami rysuje, A śnieg na jej zboczach bielą kłuje w oczy. Edek siedzi, widokom w…
Pytanie o to gdzie jechać w Bieszczady zimą jest jednym z częściej pojawiających się wśród miłośników tych gór tuż po zakończeniu turystycznego sezonu letniego oraz jesiennego. Okres zimowy staję się zresztą wśród turystów z roku na rok coraz częściej ulubioną porą roku na wyprawę w Bieszczady. Ktokolwiek był o tej porze roku w tych niezwykłych górach będzie wiedział dlaczego tak się dzieje. To właśnie wtedy Bieszczady przedstawiają chyba najbardziej bajkową scenerię. To wówczas wędrując przez drzemiące pod śniegiem lasy oraz oblodzone połoniny możemy poczuć się jakbyśmy przebywali w bajkowej krainie lodu. Latem w górach był chyba każdy z nas, ale zima to co innego… Wiele osób zastanawia się czy warto jechać w Bieszczady zimą, czy to bezpieczne i mądre oraz na jakie szlaki się wówczas wybrać? Na wszystkie te pytania próbowaliśmy udzielić niedawno odpowiedzi w naszych postach. Argumentowaliśmy, że zimowy wyjazd w Bieszczady to wspaniały pomysł i niezwykła przygoda o ile przygotujemy się odpowiednio do takiego wypadu. A skoro już zdecydowaliśmy się na ten krok to teraz warto odpowiedzieć na pytanie o to gdzie jechać w Bieszczady zimą. Zaczynajmy! Wetlina Opisu tego, gdzie jechać w Bieszczady zimą nie sposób nie zacząć od Wetliny. Miejscowość ta, również latem, pełni rolę tutejszego Zakopanego – jest centrum życia turystycznego, chociaż oczywiście nie jest tak duża i zatłoczona jak jej tatrzański odpowiednik. Swoją popularność Wetlina zawdzięcza niemal idealnemu położeniu pośród gór i w bezpośredniej bliskości do wejścia na najpiękniejsze bieszczadzkie szlaki. To właśnie również z tego samego względu polecamy tę miejscowość jako najlepszą dla tych, którzy planują zimowe wycieczki na Połoninę Caryńską, Wetlińską czy Rawki. Znajdziemy tu także sklepy, bary i restauracje – słowem wszystko, czego potrzebuje turysta. Kalnica Kalnica to maleńka wieś pełna miejsc noclegowych leżąca nieopodal Wetliny, na trasie pomiędzy nią, a kolejną większą bieszczadzką miejscowością – Cisną. Dlaczego wspominamy o niej mówiąc o tym gdzie jechać w Bieszczady zimą? Otóż to właśnie tu znajduje się położony najbardziej we wnętrzu gór wyciąg narciarski. To właśnie z uwagi na to, że Kalnica aspiruje do miana miejscowości odpowiadającej na potrzeby wszystkich kochających białe szaleństwo uważamy, że warto tutaj o niej wspomnieć. Dodatkowo miejscowość ta leży w bardzo dogodnym miejscu dla wszystkich pragnących zdobywać bieszczadzkie szczyty pokryte zimową szatą – wyruszymy stąd na Smerek lub na Okrąglik. Muczne Jeśli o Kalnicy powiedzieliśmy, że jest maleńką wsią to o Mucznem należałoby rzec, że jest to właściwie osada leśna. Ta miejscowość zagubiona gdzieś głęboko we wnętrzu tzw. bieszczadzkiego worka przez lata była kompletnie niedostępna dla turystów, a dotarcie w jej rejony było marzeniem niejednego śmiałka. Dziś dojedziemy tu wygodnie niedawno odnowioną asfaltową drogą, a nocleg znajdziemy w jednym z kilku dostępnych tu miejsc. Zastanawiając się gdzie jechać w Bieszczady zimą i myśląc o Mucznem należy zadać sobie także pytanie o to, co będziemy tu robić. Na tym całkowitym odludziu mamy do dyspozycji niejedną możliwość – narty biegowe, spacery, czy zdobycie Bukowego Berda i być może nawet Tarnicy. Muczne to jednak przede wszystkim idealna samotnia na wypad z dala od cywilizacji i zgiełku miast. Lutowiska Lutowiska to niewielka miejscowość leżąca nieco mniej we wnętrzu Bieszczadów niż te opisywane powyżej. Położona jest ona przy trasie z Ustrzyk Dolnych do Górnych u podnóży Otrytu. Ta niepozorna dziś wieś może się poszczycić niezwykłą i wielowiekową historią, po której do dzisiaj zostały nieliczne ślady. Do lokalnych zabytków i osobliwości należą bez wątpienia ruiny spalonej w trakcie ostatniej wojny synagogi, niezwykły żydowski cmentarz położony na wzgórzu za dzisiejszą szkołą czy puste miejsce po rozebranej cerkwi wraz z niewielkim zachowanym cmentarzykiem. Co jednak przede wszystkim sprawia, że powinniśmy wziąć Lutowiska pod uwagę myśląc o tym gdzie jechać w Bieszczady zimą? Przede wszystkim jest to wprost idealne położenie miejscowości jeśli zamierzamy zwiedzać, choćby samochodem, miejsca związane z bieszczadzką historią – blisko stąd do Bystrego, Michniowca czy Lipia. Z łatwością dotrzemy z Lutowisk także do sąsiedniego Smolnika nad Sanem z jego niezwykłą bojkowską cerkwią oraz do zapierających dech w piersiach Tworylnego i Krywego. Lutowiska to także wspaniałe miejsce do spacerów po okolicy czy narciarstwa biegowego. Zatwarnica Jak pewnie zauważy uważny czytelnik, próbując odpowiedzieć na pytanie gdzie jechać w Bieszczady zimą sugerujemy przede wszystkim małe miejscowości, niejako „zagubione na końcu świata”. Taka już bowiem nasza natura, że notorycznie w wolnym czasie próbujemy uciec od codzienności, miast, tłoku i hałasu w takie właśnie miejsca trochę „nie z tego świata”. Taką ostatnią miejscowością na naszej liście będzie Zatwarnica. Wieś ta położona jest u północnych zboczy Połoniny Wetlińskiej, pomiędzy jej granią, a doliną Sanu meandrującego pod zboczami Otrytu. Jest to jedno z tych miejsc na świecie gdzie naprawdę „diabeł mówi dobranoc”. Dostaniemy się tu wąską, asfaltową szosą prowadzącą z Procisnego. Dalej przy tym niż do Zatwarnicy jechać się nie da – droga kończy się przy wejściu na tereny Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Kto chciałby kontynuować podróż będzie zmuszony zrobić to na pieszo w kierunku Suchych Rzek. Zatwarnica to wprost wymarzone miejsce dla tych, którzy kochają samotność, poczucie odcięcia od świata zewnętrznego oraz kontakt z dziką, nieposkrmioną przyrodą. Do tutejszych atrakcji należy kontemplowanie ciszy, spacery na tereny pobliskich dawnych bojkowskich wsi, wejście w góry chociażby na wspomnianą już Połoninę Wetlińską lub Dwernik Kamień lub po prostu spędzanie czasu przy kominku z dobrą książką w ręku. Gdzie jechać w Bieszczady zimą – podsumowanie Wszystkich zastanawiających się gdzie jechać w Bieszczady zimą w te strony wiedzie wciąż możliwe tu do odnalezienia poczucie odizolowania od świata, zagubienia w czasie i przestrzeni, cisza i spokój. Ten spokój Bieszczady zawdzięczają w dużej mierze faktowi, że brak tutaj jednej, dużej, dominującej miejscowości, w której skupiałby się cały ruch turystyczny. Wręcz przeciwnie, w Bieszczadach spotkamy rozsiane po całym ich terenie maleńkie wsie i miejscowości liczące nieraz dosłownie po kilkadziesiąt domów. To właśnie tu możemy poczuć prawdziwą pustkę i odcięcie od świata. Wrażenia te spotęgowane są jeszcze dodatkowo w okresie zimowych, kiedy to w Bieszczadach przebywa zdecydowanie mniej turystów niż w sezonie letnim. Czeka tu na nas o wiele więcej miejscowości niż te wspomniane w naszym poście. Inne, o których moglibyśmy pomyśleć to chociażby Wołosate, Ustrzyki Górne, Smerek, Cisna, Terka, Bukowiec, Polana i wiele innych. To właśnie ta mnogość możliwości sprawia, że w Bieszczady wracamy raz po raz jak przyciągani magnesem, również zimą, do czego i Ciebie zachęcamy! Gru 11, 2016
Zapora wodna w Solinie. Zapora wodna w Solinie, to atrakcja, z którą Solina kojarzona jest już od dekad. Ta największa w Polsce hydrotechniczna budowla przyciąga turystów, którzy zarówno z zewnątrz jak i z wewnątrz mają możliwość zwiedzania. Jej wysokość sięga 82 metrów i rozciąga się na 664 metry długości.
Bieszczady zimą – zastanawiacie się, czy to dobry kierunek na krótką, jednodniową wycieczkę? Odpowiedź brzmi: Bieszczady zawsze są dobrym pomysłem! Zimą również, nawet jeśli nie macie w planach wspinania się po górach. Dzisiaj spróbuję Was do tego przekonać, a żeby to zrobić, przygotowałam dla Was gotowy plan na jednodniową wycieczkę w Bieszczady. Nie wiecie, gdzie jechać w Bieszczady zimą? Poniżej znajdziecie gotową odpowiedź. Bieszczady zimą. Bieszczady zimą – atrakcje Bieszczady zimą to świetny kierunek nie tylko dla aktywnych. Wprawdzie Tarnica zimą czy Chatka Puchatka pokryta śniegiem to bardzo kuszący widok, ale wiem, że nie wszyscy są gotowi na całodzienne wspinaczki po szlakach w nieco utrudnionych warunkach atmosferycznych. Jeśli planujecie wybrać się w Bieszczady całą rodziną i zabieracie ze sobą dzieci, prawdopodobnie ciężkie do przejścia zimą szlaki zupełnie odpadają. Co zatem robić w Bieszczadach, jeśli chodzenie po górach odpada? Jakie są zimowe atrakcje w Bieszczadach? Czy istnieją jakiekolwiek lekkie szlaki turystyczne odpowiednie dla dzieci? W tym wpisie znajdziecie najciekawsze miejsca do zwiedzania w Bieszczadach, atrakcje zimowe dla dzieci i dorosłych i wiele więcej. Bieszczady zimą – gdzie jechać? Solinę widzieliśmy już milion razy, dlatego postanowiliśmy ją ominąć i zwiedzić inne, równie ciekawe i piękne miejsca w Bieszczadach. Kolejka wąskotorowa w Cisnej jest nieczynna do odwołania ze względu na COVID. Wszelkie agroturystyki również. Marzył nam się przytulny domek z kominkiem w Bieszczadach, ale niestety obecna sytuacja w Polsce nie pozwala na wynajem noclegu, dlatego ta opcja także odpada. Postanowiliśmy zatem wybrać się na krótką, jednodniową wycieczkę w Bieszczady samochodem. Wyjazd, który Wam dzisiaj opiszę, odbył się dokładnie 2. stycznia tego roku, więc macie tu same świeże informacje, które na bieżąco będę aktualizowała. Bieszczady zimą – gotowy plan na 1-dniową wycieczkę Mieszkam w Rzeszowie, w województwie podkarpackim. Trasa z mojego miejsca zamieszkania do Ustrzyk Dolnych to dokładnie 115 km i równe 2 godziny drogi. Wyjechaliśmy o 8 rano. O 10 dotarliśmy do Ustrzyk Dolnych. W miejscowej piekarni tuż przy Rynku zaopatrzyliśmy się w drożdżówki i ruszyliśmy w dalszą podróż. Przystanek 1: Lutowiska – punkt widokowy W Lutowiskach znajdują się dwa punkty widokowe. Pierwszy, tuż po wjeździe do miejscowości, z prawej strony u góry drogi – na pewno go zobaczycie. Jest tam specjalne miejsce do zaparkowania, tabliczki informacyjne i zapewne inni turyści. Zdecydowaliśmy się go ominąć i pojechaliśmy na drugi punkt widokowy, który znalazłam w aplikacji Mapy Google. Drugi punkt widokowy znajduje się tuż za Cmentarzem Żydowskim (kirkut). Droga do niego wprawdzie nie jest najlepsza (z asfaltu zmienia się w drogę szutrową), ale bez problemu ją pokonaliśmy i dojechaliśmy samochodem na samą górę. Jeśli nie chcecie ryzykować, możecie zaparkować auto w okolicy cmentarza i wyjść pieszo te 350 metrów do góry. Punkt widokowy w Lutowiskach (za Cmentarzem Żydowskim). W tym punkcie widokowym znajdziecie tabliczkę z dokładnie rozpisanym pasmem gór, które się przed Wami rozpościera. To właśnie tu zrobiliśmy moje ulubione zimowe zdjęcia. Po kilku minutach spędzonych na górze, postanowiliśmy wrócić do auta, ponieważ strasznie wiało, przez co temperatura odczuwalna była dużo niższa niż w rzeczywistości. Ruszyliśmy w dalszą trasę. Przystanek 2: Zagroda Żubrów w Mucznem Zagroda Żubrów w Mucznem to świetna atrakcja zarówno dla dorosłych, jak i dla dzieci. Przed zagrodą jest spory parking (bezpłatny), więc nie powinniście mieć problemów z zaparkowaniem. Wejście do zagrody jest również bezpłatne, a żubry można oglądać codziennie w godzinach 9-19. Żubry żyją tu w swoim naturalnym środowisku na terenie lasu o powierzchni 7 ha. Gdy dotarliśmy do zagrody, trafiliśmy na porę karmienia żubrów, więc były one w oddali, ale mimo wszystko warto było tu przyjechać i zobaczyć je z daleka. To również świetne miejsce na krótki spacer, więc ubierzcie się ciepło. Droga do Zagrody Żubrów w Mucznem. W Mucznem bardzo popularną i całkiem nową atrakcją (otwartą w listopadzie 2020) jest również 34-metrowa Wieża Widokowa. Wstęp na wieżę jest bezpłatny, na wieży może przebywać jednocześnie 35 osób. Do Wieży można dojść od strony polany Branzberg. Trasa do wieży to ok. 45 minut marszu. Zimą jest to atrakcja przeznaczona dla osób wyposażonych w odpowiednie obuwie i odzież, nadające się do górskich wędrówek, ponieważ do Wieży trzeba dojść. Niezbędna jest też dobra kondycja. My nie zdecydowaliśmy się na wyjście do wieży ze względu na brak odpowiedniego obuwia, ale niewykluczone, że wkrótce wybierzemy się tam ponownie, by podziwiać krajobraz Bieszczad z góry. :) Przystanek 3: Zajazd pod Caryńską Czyli czas na obiad, bo zapewne jesteście już głodni. Po drodze zauważyliśmy, że Zajazd pod Caryńską jest czynny, mimo aktualnej sytuacji epidemiologicznej panującej w naszym kraju. Co najważniejsze – można tam zarówno skorzystać z toalety, jak i zamówić jedzenie na wynos oraz zjeść je w specjalnie przeznaczonym do tego namiocie (oczywiście, na własną odpowiedzialność, ale da się). My zamówiliśmy żurek (12 zł). Odebraliśmy go na zewnątrz, przez okno. Zjedliśmy na ławce przed lokalem. Było zimno, ale skutecznie nas rozgrzał. Przystanek 4: Schronisko pod Małą Rawką Od Zajazdu pod Caryńską do następnego punktu dzieli Was jakieś 8 minut jazdy samochodem. Na miejscu jest duży parking, gdzie bez problemu zaparkujecie (bezpłatny). Aby tam trafić, wystarczy wpisać w nawigacji Google: schronisko Mała Rawka. Parking przed lekkim szlakiem do Bacówki pod Małą Rawką, bezpłatny. Do Bacówki pod Małą Rawką wiedzie krótka, lekka i przyjemna trasa. Ok. 900 metrów do przejścia, bez żadnego wspinania czy niebezpiecznych odcinków. Moim zdaniem to idealne miejsce na spacer z dziećmi. Nie mowię tu o wózku, bo wózkiem raczej ciężko byłoby operować po ośnieżonej drodze. Jeśli wybieracie się tam z dziećmi, możecie zabrać ze sobą sanki, żeby po powrocie ze szlaku wyciągnąć je z auta i przez chwilę pojeździć. Obok szlaku (na samym początku, niedaleko parkingu) jest kilka górek, z których można zjeżdżać. Droga do Bacówki pod Małą Rawką. Tam to dopiero było magicznie: wspaniałe widoki na połoniny, zima niczym w krainie śniegu, a na końcu grzane wino na rozgrzewkę. Bacówka pod Małą Rawką. Bieszczady zimą. Podczas naszej wycieczki śnieg na tym szlaku był wydeptany, gdzieniegdzie pojawiał się lód – warto mieć to na uwadze i zabrać ze sobą buty, które nie będą się ślizgały czy przemakały. Szlak zielony do Schroniska pod Małą Rawką to świetne miejsce na 30-40 minutowy spacer. Schronisko pod Małą Rawką. I tutaj kończymy naszą wycieczkę w Bieszczady zimą. Jak widzicie, zima w Bieszczadach jest magiczna. To był świetny dzień! Mam nadzieję, że zainspirowałam Was do ruszenia się w Bieszczady, mimo zimowej aury. Już wkrótce na blogu opiszę kolejne wycieczki w te okolice. A na koniec mam jeszcze dla Was mapę z zaznaczonymi punktami, które zwiedziliśmy podczas tej wycieczki. Mam nadzieję, że to Wam ułatwi wyjazd. Bawcie się dobrze! :) Kliknij, żeby zobaczyć wszystkie punkty wycieczki na mapie: Bieszczady 1-dniowa wycieczka Cała trasa 1-dniowej wycieczki w Bieszczady.
Na szczęście w pobliżu Jabłonkowej Osady nie brakuje łatwych szlaków, które można pokonać o każdej porze roku. Warto to zrobić, ponieważ widoki ze szczytów są fantastyczne, a przemierzenie tras w trudnych warunkach to niezwykle satysfakcjonujące doświadczenie. Poznaj nasze 3 propozycje łatwych tras zimowych w Bieszczadach.
Wypoczynek w górach to coś, co w Polsce szczególnie polecamy. Zwłaszcza że możesz wybrać się w zasadzie w każde miejsce na naszej południowej granicy. Wszędzie czeka coś niezwykłego, unikalnego regionalnie, ale zawsze takiego… górskiego. Mamy w Polsce pasma wyższe i łagodniejsze. Jest coś dla miłośników wędrówek, wspinaczek, poznawania historii lub odpoczynku w ciszy. To gdzie w góry w Polsce?Tatry – Zakopane, Bukowina Tatrzańska, KościeliskoNa pytanie, gdzie w góry w Polsce, wielu nie zastanawiając się wiele, odpowiada – tylko w Tatry. Te ikoniczne już góry to miejsce, z którym wiąże się wiele historii, wspomnień oraz wydarzeń historycznych. Miejsce niezwykłe, a przy tym nadal w sporej mierze dziewicze i niepoznane. Najbardziej znane i najpopularniejsze miejsce wycieczek górskich w Polsce jest takim nie bez przyczyny. Jest tu sporo atrakcji zarówno dla miłośników wspinaczki, malowniczych spacerów oraz rozbudowane zaplecze gastronomiczno – lokalowe. Truizmem jest powiedzieć, że w Tatrach warto odwiedzić Zakopane – główny ośrodek turystyczny w okolicy. Może Zakopane?Sama magia tego miejsca urzeka, a przejawia się ona poprzez urokliwe uliczki, klimatyczne restauracje, kawiarnie czy muzea. Można obcować z historią, spróbować oscypka, zrobić sobie zdjęcie z misiem albo po prostu chłonąc tę górską atmosferę. Warto przy tym wybrać się na jeden ze szlaków. Nie wszystkie są trudne i wymagające, niektóre świetnie nadadzą się na wakacje z dziećmi. Te najbardziej popularne prowadzą do tatrzańskiej klasyki – Morskie Oko, Dolina Pięciu Stawów, Hala Gąsienicowa czy Gubałówką. Z tej ostatniej jest niezwykły widok na Zakopane, jak i całe Tatry. Na ambitniejszych czeka szczyt Giewontu, a dla profesjonalistów – Rysy. Jeśli dla kogoś turystyczne Zakopane jest zbyt głośne, więcej spokoju znajdzie on w Bukowinie Tatrzańskiej. Spokojniejsza miejscowość, również otoczona szczytami i pięknymi widokami, a przy tym dająca jeszcze lepsze możliwości zapoznania się z tatrzańską historią i folklorem. Przykładowo, Dom Ludowy regularnie organizuje festiwale. Na noc można zatrzymać się w schronisku na Polanie Głodówka i ponownie podziwiać Tatry – Karpacz, Szklarska PorębaSudety, czyli polskie vice Tatry, umieszczone są tym razem w południowo – zachodnich krańcach kraju. To również miejsce pełne pięknych widoków, rozległych tras pieszych i rowerowych – zachwycają szczególnie Karkonosze, największe pasmo w Sudetach. Mieści się tu także Karkonoski Park Narodowy, którego istnienie zapewnia ochronę dziewiczej przyrody. Jeśli chodzi o turystykę, najlepiej zacząć przygodę z Sudetami w Karpaczu. Miasteczko leżące u stóp Śnieżki jest świetną bazą wypadową na podróże po górach. Jest tutaj baza noclegowa, a także Muzeum Zabawek czy muzeum Karkonoskie Tajemnice. Czy to pieszo, czy za pomocą wyciągu możemy odwiedzić schronisko Nad Łomniczką, a potem wejść na samą Śnieżkę. Stamtąd też blisko do atrakcyjnego widokowo Kociołu Małego Stawu. Znanym i wartym odwiedzenia zabytkiem jest Świątynia Wang, dziś ewangelicka świątynia, która choć z drewna, powstała beż użycia ani jednego gwoździa. Sudety to także Szklarska Poręba. Miejsce, gdzie stykają się ze sobą pasma Gór Izerskich i Karkonoszy, a zachwycają wodospady Kamieńczyk i Szklarka. Wiodą do niej łatwe trasy piesze oraz kolej linowa. Dla spragnionych ezoterycznych wrażeń jest tutaj trasa po Magicznym Szlaku Ducha Gór. Podobno Liczyrzepa (ów Duch Gór) zajmuje się mieszkańcami lasu i chroni ukryte skarby. Na trasie można zabawić się w grę terenową. Zarówno Karpacz, jak i Szklarska Poręba to oczywiście też bogata gastronomia i moc atrakcji dla narciarzy. Oprócz tego w Sudetach można polecić Świeradów-Zdrój, Kudowę-Zdrój, Polanicę czy Stroń Śląski. Pieniny i BieszczadyGdzie jeszcze w góry w Polsce? Tym razem rzadziej uczęszczane, a tyleż samo warte odwiedzenia południowo – wschodnie pasma Karpat. Połoniny, muzyka i niedźwiadki – oto, co charakteryzuje słynne Bieszczady. Nieodmiennie kojarzą się z historią, długimi trasami spacerowymi, widokami (na upartego można zobaczyć stamtąd nawet rumuńskie szczyty) oraz prawdziwą ciszą i odprężeniem. Nie bez powodu ukuło się powiedzenie o rzuceniu wszystkiego i pojechaniu właśnie w Bieszczady. Południe Podkarpacia to jednak nie tylko miejsce dla odludków. Jest tu, chociażby słynne jezioro Solińskie (tzw. Solina), gdzie w sezonie wcale nie jest cicho i odludnie. Możesz skorzystać z oferty pobliskich uzdrowisk – Rymanów Zdrój czy Iwonicz Zdrój. Dla potrzeb duchowych warto odwiedzić Miejsce Piastowe – całe Bieszczady pokryte są dawnymi cerkwiami połemkowskimi lub ukraińskimi. Do tego rozbudowane zaplecze gastronomiczne i noclegowe, stoki narciarskie, trasy rowerowe. Nieco dalej na zachód leży pobliskie pasmo Pienin. Kolejne miejsce na łapanie wspomnień i widoków – Trzy Korony, spływy kajakowe Przełomem Dunajca i wiele innych – Sądecki, Śląski czy Żywiecki – Wisła, SzczyrkZachodnie Karpaty to także rozległe pasma Beskidów. Gdzie nie pojechać w góry w Polsce, tam zawsze czekają na Ciebie widoki, przyroda, świadectwa kultury i historii oraz trasy, trasy, trasy. Wycieczkowe, rowerowe, wspinaczkowe – nie inaczej jest w bliskim nam Beskidzie Sądeckim. Wiele o nim pisaliśmy na naszym blogu – przypomnijmy chociażby Krynicę Zdrój, Rabkę Zdrój, Muszynę, Babią Górę czy szlak na górę Pilsko. W tych okolicach na nocleg zapraszamy oczywiście do Willi u Marty, w Tyliczu. Gdzie jeszcze możesz udać się w góry Beskidy?Świetnym pomysłem jest wizyta w Wiśle, gdzie – poza wszystkimi wspomnianymi wcześniej atrakcjami z innych gór – odwiedzić możesz Pomnik Źródeł Wisły. Potuptać uczęszczanym deptakiem w Wiśle, zobaczyć Aleję Gwiazd Sportu, a skoro o tym mowa – skocznię narciarską im. Adama Małysza. Nie mógł być jej patronem nikt inny. Jest tam też słynna figura olimpijskiego skoczka wykonana z białej czekolady, choć znajduje się w Domu Zdrojowym. W Wiśle warto też wstąpić do kościoła pw. ap. Piotra i Pawła, a potem wyruszyć na Główny Szlak Beskidzki lub nad trzy Kopce może Szczyrk?Leżąca w dolinie potoku Żylica turystyczna miejscowość w zimie zaprasza narciarzy, zaś w wakacje pasjonatów wędrówek górskich i górskiej turystyki rowerowej. Znajdziesz tam nie tylko miejscówki do uprawiania sportu, ale też zorganizowane zaplecze logistyczne – wypożyczalnie, ośrodki sportów zimowych czy trenerów. Szczególnie polecane są trasy na Skrzyczne, Klimczok i Skalite. W samym Szczyrku również można spacerować po deptaku mijając rozmaite kawiarnie, sklepiki i restauracje. Nie brakuje tu też urokliwych miejsc noclegowych.
Nie ma w tym nic dziwnego, Bieszczady słyną przecież z wyjątkowych szlaków grzbietami niemożliwymi do znalezienie nigdzie indziej w naszym kraju połonin. Przy odpowiednim przygotowaniu właściwie wszystkie z nich dostępne są również zimą, stąd tak duże zainteresowanie nimi. Pewnie dlatego też w okresie Świąt Bożego Narodzenia
Ostatni raz Bieszczady odwiedziliśmy dwa lata temu. Był to dla nas czas wyjątkowy, ponieważ kilka tygodni wcześniej dowiedzieliśmy się, że będziemy mieli dziecko. Teraz wracamy tam z dziećmi: 17-miesięczną Marianką i Jasiem, który pojawi się na świecie za niecałe 5 miesięcy. Ciążowe bieszczadzkie wyprawy stają się więc powoli naszą tradycją :-). O tym przeczytasz1 Jeśli Bieszczady z dzieckiem to tylko jesienią2 Bieszczady z dziećmi czy dadzą radę?3 Bieszczady – Połonina Wetlińska z dziećmi4 Bieszczady – Połonina Caryńska5 Bieszczady Rusinowa Polana Jeśli Bieszczady z dzieckiem to tylko jesienią Jesień to wymarzona pora na wyjazd w góry, które – tak jak Bieszczady – pokryte są głównie lasami liściastymi. Kolory, jakie przybierają drzewa, począwszy od żółtego, przez ochrę, szafranowy, śliwkowy i purpurowy, a skończywszy na głębokiej nasyconej czerwieni i oberżynie, są tak niesamowite, że czasem trudno uwierzyć, w to, co się widzi. Zwłaszcza, jeśli ma się szczęście i trafi się na słoneczną pogodę. Polecamy też wyjazd tuż po sezonie – szlaki są wtedy puste, jest cicho, spokojnie, a niebo jest na wyciągnięcie ręki. Mieliśmy wrażenie, że góry należą tylko do nas. Bieszczady z dziećmi czy dadzą radę? Bieszczady nie są zbyt wysokie, przez co jest to wymarzone miejsce na aktywny odpoczynek nawet dla kobiety w 5. miesiącu ciąży. Jest też to idealne miejsce na pierwszą poważną wspinaczkę z Manią na plecach. Pierwszy raz też podróżowaliśmy z inną rodzinką – Anią, Pawłem i 4-miesięcznym Julkiem. Wyjechaliśmy z Warszawy w niedzielę rano, ale wiedzieliśmy, że nie mamy szans na dotarcie przed zmierzchem. Dlatego też pokonywaliśmy drogę nieśpiesznie. Zrobiliśmy dwugodzinny przystanek w Sandomierzu, gdzie zjedliśmy bardzo dobry obiad w Bistro Podwale. Ostatecznie na miejsce dotarliśmy chwilę przed 19. Nocleg mieliśmy zarezerwowany w gospodarstwie agroturystycznym Rusinowa Polana w miejscowości Dwerniczek. Miejscu, które jak się okazało kolejnego dnia, zauroczyło nas kompletnie. Bieszczady – Połonina Wetlińska z dziećmi Następnego dnia z samego rana dołączyli do nas Ania, Paweł i Julek. Zdecydowaliśmy, że na pierwszy raz Julka w nosidle ergonomicznym i nieznane możliwości Karoli idziemy na Połoninę Wetlińską. Dostać się tam można czterema różnymi szlakami. Najkrótsza trasa zaczyna się na Przełęczy Wyżna i trzeba poświęcić około półtorej godziny, żeby dostać się do Chatki Puchatka, czyli schroniska PTTK na szczycie Połoniny Wetlińskiej. My ostatecznie ruszyliśmy szlakiem żółtym, z Wetliny. Znaki pokazywały 4,5 godziny na szczyt. Po drodze obowiązkowy przystanek na Przełęczy Orłowicza. Mania pierwsze wzniesienia dosłownie prześpiewała w nowym plecaku turystycznym Vaude Jolly, dopiero chwilę przed przełęczą zaczęła sygnalizować niezadowolenie z powodu braku snu. Do przełęczy Orłowicza dotarliśmy w szóstkę. Tam nasi towarzysze postanowili nie testować już dłużej cierpliwości Julka i zdecydowali się na powrót tą samą drogą. My z kolei ruszyliśmy Połoniną do schroniska. Mania, po 20-minutach marudzenia i ostatecznym wyregulowaniu siedziska plecaka, zasnęła. AKTUALIZACJAWiemy czemu Mania tak płakała. Nieodpowiednia regulacja pasków na nóżki (strzemion) w plecaku turystycznym dla dziecka jest bardzo istotna. Zapewnia ona odpowiednie krążenie. Po prostu Manii zdrętwiały obie nóżki. Dziesięć minut przed schroniskiem przebudziła się z ogromnym płaczem. Do samego schroniska nie mogła się uspokoić. Prawdopodobnie zmarzła. Ubraliśmy ją na cebulkę, wpakowaliśmy ją w wiatro- i deszczoodporny kombinezon, który mieliśmy na Islandii. Wydaje się nam, że po prostu w poprzednim nosidle ergonomicznym, my własnym ciałem jeszcze dogrzewaliśmy Mańkę, a w tym plecaku już niestety takiego komfortu nie miała. Kolejna lekcja dla nas. Po wypiciu gorącej herbaty i zjedzeniu kanapek w Chatce Puchatka, czekało nas jeszcze zejście, właśnie do wcześniej wspomnianej Przełęczy Wyżna. Stamtąd busikiem do Wetliny, po zaparkowany samochód. W domu pojawiliśmy się przed Po całym dniu czuliśmy się potwornie zmęczeni, choć widoki wynagradzały nam całą wędrówkę. Sami zresztą oceńcie :-). Bieszczady – Połonina Caryńska Obudzeni przez Manię o 6:30 :-), ledwo zwlekliśmy się z łóżek. Zakwasy dopiero nadchodzą. A jak od dawna wiadomo, najlepszym lekarstwem jest kolejny wysiłek. Dziś ma być krócej, ale wyżej. Wchodzimy na Połoninę Caryńską (1287 m Tym razem jeden samochód zostawiliśmy w Brzegach Górnych, gdzie mieliśmy kończyć nasz trekking, drugim zaś pojechaliśmy do Ustrzyk Górnych. Mani niedługo było trzeba, żeby opaść na poduszkę w plecaku. Tym razem miała na sobie jeszcze więcej warstw i cieplejsze buty. Duża część podejścia prowadzi przez wysoki bukowy las. Przez to też wydawało się nam dużo cieplej niż podczas wchodzenia na połoninę Wetlińską. Cały trekking planowo powinien zająć nam około 3 godzin. Nam wydłużył się do 4,5. Mimo cudownej pogody, rosa i opady deszczu z poprzedniego tygodnia nie pozwoliły wyschnąć gruntowi i miejscami było bardzo błotniście i ślisko. Szczególnej uwagi wymagało od nas zejście. Każdy krok był wyzwaniem. Udało się nam przynajmniej raz zaliczyć poważny zjazd po błocie. Bieszczady Rusinowa Polana Miejsce, w którym się zatrzymaliśmy nie kocha się od pierwszego wejrzenia, ale po krótkim poznaniu właścicieli i okolicy można się zauroczyć okolicznościami w jakich się znalazło. Bardzo miło było spędzić popołudnie na leniuchowaniu: krótkich spacerach nad Sanem niedaleko Rusinowej Polany, poznawaniu zwierząt Państwa Rusinów, zabawach kasztanami, szyszkami i liśćmi. Nie zabrakło też wyścigów samochodowych, drzemek w pięknym jesiennym słońcu, czytaniu książek i zajadaniu się pysznymi domowymi Rusinowymi przetworami. To był taki nasz przyjemny leniuszkowo-chilloutowy dzień. W ogóle miejsce, w którym się znaleźliśmy jest niezwykłe. Gospodarze są serdeczni i pomocni, domki przytulne, jedzenie, takie rzeczywiście slow-foodowe, przygotowywane według tradycyjnych receptur (takie jak od babci w najcieplejszych wspomnieniach z dzieciństwa), mnóstwo zwierząt, drewniany plac zabaw dla dzieci (przypominający rzeźby Józefa Wilkonia!), staw z bieszczadzkim potworem :-), nieduży wyciąg narciarski, stadnina koni. No i cisza, gwiazdy i góry dookoła. Rusinowa Polana to bez wątpienia miejsce magiczne – chyba znaleźliśmy naszą bieszczadzką przystań.
Przed wylotem na Teneryfę nie mieliśmy pojęcia, że najwyższy szczyt Hiszpanii znajduje się właśnie na tej wyspie. Wulkan Teide, bo o nim mowa, mierzy 3718 m n.p.m. Można się na niego dostać na kilka sposobów. My zdecydowaliśmy się na dwa – wjechaliśmy kolejką z dziećmi oraz weszliśmy na wschód słońca, pokonując
Bieszczady z dziećmi Wierzycie w miłość od pierwszego wejrzenia? Jeśli wahacie się z odpowiedzią, koniecznie jedźcie w Bieszczady. Niejeden zakochał się w tych górach. A one nikomu nie skąpią swych uroków, dając poczucie swobody i wolności. Bieszczady leżą na południu Polski, w klinie wciśniętym pomiędzy Słowację i Ukrainę, między Przełęczami Łupkowską i Wyszkowską. Pod względem ukształtowania terenu należą do górskiego łańcucha Karpat, a administracyjnie do województwa podkarpackiego ze stolicą w Rzeszowie. Ukrainie przypadają pasma zachodnie i wschodnie, Polsce tylko zachodnie. Po naszej stronie dumnie króluje szczyt Tarnica (1 346 m n. p. m.), a u sąsiadów Pikuj (1 405 m n. p. m.). Bieszczady mają mnóstwo szczytów do zdobycia. Te najwyższe, wymieniane zaraz po Tarnicy, to Krzemień (1 335 m n. p. m.), Halicz (1 333 m n. p. m.) czy Bukowe Berdo (1311 m n. p. m). Są jednak jeszcze Wielka Rawka (1 307 m n. p. m.), Mała Rawka (1272 m n. p. m) i Smerek (1222 m n. p. m), na które również warto się wspiąć - po wspaniałe widoki, by pokonać swoje słabości i pobyć na łonie natury w gronie najbliższych. Mówiąc o Bieszczadach, nie można zapomnieć o niezwykłych Połoninach – Caryńskiej i Wetlińskiej, zapierających dech w piersiach krajobrazach, bogactwie fauny i flory, ścieżkach historyczno-przyrodniczych biegnących przez tereny rezerwatów przyrody, Bieszczadzkim Parku Narodowym, architekturze cerkiewnej i ciekawych atrakcjach turystycznych. Bieszczady mają również coś, czego brakuje (aż w takiej ilości) innym polskim górom – mnóstwo łagodnych szlaków, doskonałych na rodzinne wycieczki z małymi dziećmi. Najwięcej atrakcji, ofert noclegowych i wyjść na szlaki górskie znajdziecie w Ustrzykach Górnych, Cisnej, Mucznem, Wołosatym, Zatwarnicy, Brzegach Górnych, Buku, Komańczy, Polańczyku i Solinie. W tej części naszego przewodnika po Bieszczadach przedstawimy Wam kilka tras odpowiednich na rodzinne wędrówki z dziećmi. Wskażemy, które z nich nadają się do jazdy wózkiem dziecięcym, które do wędrówki z młodszymi, a które tylko ze starszymi dziećmi. Nie chcąc, by perspektywa przejścia kilku km pod górę zniechęciła Wasze dzieciaki, wspomnijcie im o Górskiej Odznace Turystycznej (GOT), którą stworzyło Polskie Towarzystwo Tatrzańskie. Zdobywanie górskich odznak to dla dzieci świetna motywacja do tego, by wyjść na szlak. W specjalnej książeczce GOT mali wędrownicy wpisują punkty przyznawane za zdobycie szczytu oraz zejście z niego. Ich powiększająca się liczba daje nie tylko dużą satysfakcję, ale również odznaki, którymi można się pochwalić. Książeczki kosztują kilka złotych i można je kupić w schroniskach na górskich szlakach czy w Centralnym Ośrodku Turystyki Górskiej PTTK. Przygoda ze zbieraniem punktów nie musi kończyć się na jednej wycieczce w góry. Odznak jest tyle, że gromadzenie ich zajmie Wasze dzieciaki na kilka dobrych lat. W drugiej części naszego przewodnika po Bieszczadach dokładniej opiszemy Wam miejscowości będące najlepszą bazą wypadową na szlaki i podpowiemy najciekawsze atrakcje poza szlakami, które uprzyjemnią Wam urlop w górach. W obu częściach wspomnimy również o miejscach noclegowych w Bieszczadach, w ośrodkach szczególnie przyjaznych rodzinom z dziećmi. Komu w drogę, temu... wygodne buty Kto raz zawitał w Bieszczady, nie ma wątpliwości, iż to wyjątkowy region. Ma drugi w Polsce pod względem wielkości Park Gwiezdnego Nieba i rzekę Strwiąż, która - w przeciwieństwie do większości rodzimych rzek - nie uchodzi do Bałtyku, a do Morza Czarnego. O wyjątkowym charakterze Bieszczad stanowi również fakt, iż spełniają one marzenie o byciu w kilku miejscach jednocześnie. Nie wierzycie? Zabierzcie dzieciaki na górę Krzemieniec, by stojąc przy słupku granicznym znaleźć się jednocześnie w 3 różnych krajach – w Polsce, na Ukrainie i na Słowacji. To tak zwany trójstyk granic. Ponadto Bieszczady, wciąż uważane za najdziksze z polskich gór, są domem dla największej (zaraz po Białowieży) populacji żubra na świecie oraz największej w Polsce populacji niedźwiedzia brunatnego. W herbie Bieszczadzkiego Parku Narodowego widnieje ryś. I choć mało prawdopodobne, że spotkacie go na szlaku, to warto wiedzieć, że jest on największym europejskim kotem i jednym z największych europejskich ssaków drapieżnych. Ciekawostek na temat Bieszczad moglibyśmy przytoczyć jeszcze wiele. Najlepiej jednak będzie, jeśli razem ze swoimi dziećmi sami odkryjecie różne oblicza tych niezwykłych gór. Teraz bardzo ważna sprawa – co zabrać? Nawet na krótką trasę weźcie ze sobą coś do picia i przekąski. Dzieci tego potrzebują, a nie wszędzie są schroniska. Zawsze trzeba brać ze sobą mapę szlaków, a na wszelki wypadek latarkę. I miejcie w plecaku peleryny/kurtki przeciwdeszczowe, na głowy czapki z daszkiem i krem ochronny, bo słońce na połoninach potrafi „przygrzać”. Większość szlaków w Bieszczadach jest kamienista – buty powinny mieć grubszą podeszwę i trzymać kostkę. Wejście w tenisówkach raczej nie wchodzi w grę. W kieszonce warto mieć plasterki w razie jakiegoś otarcia. A gdy trochę popada, szlaki robią się błotniste – fajną rzeczą są wodoodporne ochraniacze na buty i łydki, tzw. stuptuty. Jeśli chcecie przeczytać więcej o tym, co zabrać na dłuższą wycieczkę w góry, zajrzyjcie tutaj: „Wakacje z dzieckiem, co zabrać?”.Duża część tego artykułu jest poświęcona przygotowaniu do górskich wypraw z dziećmi. Przykładowe szlaki w Bieszczadach polecane na rodzinne wędrówki po górach Oceny trudności szlaków pod względem wieku dzieci dokonaliśmy na podstawie własnych doświadczeń. Razem z trojgiem naszych dzieci w różnym wieku przetestowaliśmy wiele górskich szlaków, dzięki czemu orientujemy się, na jakich dystansach i z jakimi przeszkodami są sobie w stanie poradzić maluchy, przedszkolaki i dzieci w wieku szkolnym. Musicie pamiętać, że kolory górskich szlaków nie oznaczają stopnia ich trudności (tak jest tylko w przypadku tras narciarskich, gdzie zielona oznacza najłatwiejszą, a czarna – najtrudniejszą). Natomiast górski szlak oznaczony kolorem czerwonym jest po prostu szlakiem głównym, najważniejszym w danej okolicy, niebieski jest drugi pod względem ważności, żółty, zielony i czarny to najczęściej szlaki łącznikowe lub dojściowe albo prowadzące do ciekawych punktów. W Bieszczadach trasy najczęściej nie są trudne ani bardzo strome. Dzieci dobrze sobie na nich radzą. Jednak szlaki bywają często długie, wielokilometrowe. Dlatego określając „trudność trasy” pod kątem wieku dzieci, braliśmy pod uwagę przede wszystkim właśnie dystans, jaki trzeba pokonać. Staraliśmy się ocenić możliwości „przeciętnego” 3- czy 6-latka. Jednak to Wy znacie najlepiej własne maluchy i wiecie, jak sobie radzą na dłuższych spacerach czy w bardziej wymagającym terenie. Dlatego dobrze przemyślcie każdą wycieczkę, zacznijcie od najkrótszych i najprostszych – na „rozchodzenie”. A potem w drogę! Przy polecanych trasach podajemy szacunkowy czas ich przejścia. To czas wyliczony dla osoby dorosłej. Znając możliwości Waszych pociech, doliczcie do niego dodatkowe minuty (czasem godziny) - tak, by jak najlepiej zaplanować rodzinną wyprawę. My przy małych dzieciach najczęściej mnożyliśmy czas przejścia razy dwa - bo przecież trzeba przyjrzeć się każdemu motylkowi i żuczkowi, prześledzić trasę mrówek, skubnąć tu i tam maliny, a przede wszystkim wyciągnąć się od czasu do czasu na zielonej trawie i popatrzeć, jakie kształty mają chmury . Szlaki bardzo łagodne i krótkie - już dla dzieci w wózku i w wieku 3+ Cudowne Źródełko w Zwierzyniu Trasa: Myczkowce – Zwierzyń Cudowne Źródełko. Powrót tą samą trasą. Długość trasy w jedną stronę: ok. 2,2 km (4,4 km w obie strony) Szacowany czas przejścia w jedną stronę dla dorosłego bez dzieci: ok. 35 minut (w obie strony ok. 1h 10 minut) Szlak: zielony (fragment zielonej trasy Myczków – Zwierzyń) Stopień trudności trasy: bardzo łatwa, rekomendowana dla rodziców z dzieckiem w wózku oraz piechurów w wieku od 3 lat Suma podejść: 9 m Suma zejść: 60 m Opis trasy: Zwierzyń to niewielka wieś w Dolinie Sanu, którą w przeszłości odwiedzały rzesze pątników. Wszystko za sprawą Cudownego Źródełka. Dziś jest to miejsce, które cieszy się równie dużą popularnością wśród turystów odwiedzających Bieszczady. Uwaga! Mapy turystyczne pokazują dłuższą trasę, biegnącą zielonym szlakiem od miejscowości Myczków do Zwierzynia. Ze względu na dzieci, proponujemy Wam jednak krótki, rekreacyjny spacer (nawet z maleństwem w wózku), który przebiega tylko na odcinku między Myczkowcami a Zwierzyniem. Myczkowce oddalone są o ok. 12 km jazdy samochodem od Myczkowa. Oczywiście ze możecie pokonać cały szlak. Wówczas, przy założeniu, że wystartujecie piechotą już z Myczkowa, przejście ścieżki do Zwierzynia liczącej ok. 9,5 km zajmie dorosłemu (bez dzieci) ok. 2h 40 minut w jedną stronę. To w obie strony 19 km, czyli ok 5h 30 minut. A więc trasa na tym dystansie nadaje się tylko dla dziecka starszego. Na polecanym przez nas skróconym odcinku, który wynosi ok. 2,2 km, poradzą sobie nawet maluchy, które nie tak dawno opanowały sztukę samodzielnego chodzenia - bo to droga idealna dla małych nóżek – asfaltowa, równa, bez wybojów czy korzeni, o które dziecko mogłoby się potknąć. Naprawdę ładna okolica zachęca do przechadzki o każdej porze roku. W spacerze towarzyszyć Wam będą stacje Drogi Krzyżowej oraz widoki na zakole Sanu, które - jeśli spojrzycie na mapę - przypomina wielką wodną pętlę. I tak w spokojnym tempie i kontemplacyjnym nastroju dotrzecie do Źródełka w Zwierzyniu. Z jego powstaniem związana jest pewna legenda, która mówi o planach budowy cerkwi. Będąc na miejscu, od razu zorientujecie się, że z planów tych nic nie wyszło. Wszystko za sprawą kamieni znikających w niewyjaśnionych okolicznościach. W związku z brakiem wystarczającej ilości budulca, zamiast cerkwi zbudowano studnię, w której pewna kobieta znalazła krzyż. Źródełko okazało się natomiast cudownym, gdyż według wielu jego woda ma właściwości lecznicze, które szczególnie zbawiennie działają na problemy związane z chorobami oczu. Dziś w grocie przy Źródełku nadal gromadzą się wierni licznie przybywający na msze święte. Na Źródełku jednak nie musicie kończyć swojej wycieczki. Idąc dalej, dotrzecie do zakładu energetycznego i zapory Myczkowieckiej (tej samej, która znajduje się na Jeziorze Myczkowieckim na trasie Niebieskiej Łezki). Dopiero z zapory widać, jak niski jest tu poziom Sanu. Większość wody płynie bowiem pod ziemią, przez sztolnię należącą do elektrowni. Na zaporę prowadzą schody, więc wózkiem nie wjedziecie. Jedno z Was może zostać z maluszkiem na dole, drugie może wraz ze starszakiem wspiąć się po schodach. Z góry roztacza się piękny widok nie tylko na rzekę, ale również na miejscowe zabudowania. Łopienka Trasa: parkingu przy drodze między miejscowościami Polanki i Buk – Łopienka. Powrót tą samą trasą. Długość trasy w jedną stronę: 2,4 km (4,8 km w obie strony) Szacowany czas przejścia w jedną stronę dla dorosłego bez dzieci: ok. 40 minut (1 h 20 min. w obie strony) Stopień trudności trasy: bardzo łatwa, rekomendowana nawet dla rodziców z wózkiem i dzieci w wieku 3 lat Parking bezpłatny nad rzeką Solinką GPS: Opis trasy: Dawne centrum kultu Maryjnego - otoczona bieszczadzkimi lasami Łopienka - była wsią, która przyciągała do wspaniałej murowanej cerkwi i osławionego w okolicy obrazu Matki Boskiej. Miejscowość tętniła życiem, organizowała coroczne jarmarki, gościła kupców, handlarzy i wiernych. Jednak po wojnie wszystko się zmieniło. Wspomnieniem po jej dawnej świetności jest dziś murowana cerkiew (niestety nie oryginalna, lecz zrekonstruowana), która znów zachęca do odwiedzin, organizując msze i odpusty. Obok cerkwi rośnie wspaniałe drzewo z dziuplą, w której wierni dopatrują się kształtu Matki Bożej. Trasa do Łopienki jest jedną z najłatwiejszych i najprzyjemniejszych. Rozpoczyna się w przy zagospodarowanym parkingu między miejscowościami Buk i Polanki. Bez większego wysiłku pokonają ją małe tuptusie, a nawet kobiety w ciąży. Jeżeli jednak obawiacie się, że dziecko zmęczy się w połowie drogi, możecie wziąć nosidło, a nawet wózek. Niekoniecznie terenowy. Wystarczy na pompowanych kołach. Początkowo asfaltowa nawierzchnia przechodzi w szeroką żwirową drogę z nielicznymi niewielkimi wzniesieniami. Wiedzie doliną otoczoną zielonymi łąkami i lasami. Latem jest tu pięknie. Kiedy jednak drzewa zmieniają szatę na jesienną, a w powietrzu unosi się babie lato i dym z wypału węgla drzewnego, jest jeszcze wspanialej. Wyprawa do Łopienki to spacer w spokojnym tempie i sielankowym otoczeniu. Na miejscu możecie odpocząć pod wiatą lub po prostu na trawie. Szlaki dla dzieci w wieku od ok. 5-6 lat (w zależności od kondycji) To trasy dość krótkie (4-5 km), ale z podejściami; czas przejścia w obie strony dla dorosłego 1,5 – 2 h Hon i Bacówka pod Honem z Cisnej Trasa: Cisna – Bacówka pod Honem (663 m – Hon (820 m Powrót tą samą trasą. Szlak: czerwony (Główny Szlak Beskidzki) Długość trasy w jedną stronę: ok. 2,3 km (4,6 km w obie strony) Szacowany czas podejścia dla dorosłego bez dzieci: ok. 1 h, szacowany czas zejścia 35 minut (razem w obie strony ok. 1h 35 min.) Suma podejść: 259 m Suma zejść: 6 m Możliwość nocowania, posiłku w Bacówce Parking w Cisnej Opis trasy: Bacówka pod Honem znajduje się w Cisnej. Nazwę zawdzięcza szczytowi Hon o wysokości 820 m od którego dzieli ją półgodzinny spacer. Z parkingu w Cisnej dojdziecie do Bacówki w ok. pół godziny. Początkowy odcinek wiedzie chodnikiem przy drodze asfaltowej Wielkiej pętli bieszczadzkiej. W miejscu rozwidlenia chodnika i szosy kontynuujcie wędrówkę po chodniku – Głównym Szlakiem Beskidzkim oznaczonym na czerwono. Po pewnym czasie nawierzchnia zmieni się w drogę polną, żwirową, nieco kamienistą. Wędrując przed siebie, miniecie Hotel Wołosań, kilka domów gościnnych, pola uprawne, aż wejdziecie do lasu, w którym skrywa się cel Waszej wyprawy. Odpoczynek możecie zorganizować w malowniczym otoczeniu na zewnątrz lub w środku, gdzie czekają na Was ciepłe przysmaki. W Bacówce możecie nie tylko zjeść, ale i przenocować. Obiekt dysponuje pokojami, oferuje noclegi pod wiele mówiącym określeniem "gleba", a w sezonie letnim również na polu namiotowym. Z samej Bacówki możecie wyruszyć w stronę Hona. To niespełna kilometr stromej drogi przez las. Wrócicie stamtąd tą samą trasą. Uwaga: Zamiast od razu wracać z Hona, możecie kontynuować wycieczkę w kierunku szczytów Wołosań, Jaworne i Chryszczata. Jednak to już bardzo długa, całodniowa trasa i trzeba wystartować wcześnie rano, żeby na szlaku nie zastał nas zmrok. Ze względu na długość - raczej dla dorosłych i starszej młodzieży. Cały szlak z Cisnej do Chryszczatej to w jedną stronę 18,5 km czyli 37 km w obie strony, szacowany czas podejścia 6 h 30 minut, szacowany czas zejścia 5 h 40 minut. Połonina Caryńska i Kruhly Wierch z Przełęczy Wyżniańskiej Przełęcz Wyżniańska: wysokość 855 m n. p. m. Połonina Caryńska i Kruhly Wierch: wysokość 1 297 m n. p. m. Trasa: Przełęcz Wyżniańska – Połonina Caryńska – Kruhly Wierch. Powrót tą samą trasą. Szlak: zielony do Połoniny Caryńskiej, dalej czerwony do Kruhlego Wierchu Długość trasy w jedną stronę: 2,3 km (4,6 km w obie strony) Szacowany czas podejścia dla dorosłego bez dzieci: 1 godz. 15 minut, powrót ok. 30 minut (razem ok. 1h 45 min.) Suma podejść: 426 m Suma zejść: 3 m Wstęp na teren Bieszczadzkiego Parku Narodowego: 7 zł bilet normalny, 4 zł bilet ulgowy Parking przy Przełęczy Wyżniańskiej Toalety bezpłatne Opis trasy: Z Przełęczy Wyżniańskiej (którą poznacie też przy okazji wyprawy na Rawki i Krzemieniec) możecie wyruszyć w kierunku północno-wschodnim, by zdobyć Połoninę Caryńską. Do wyboru macie jeszcze 3 inne punkty startowe – z Brzegów Górnych, Bereżek i Ustrzyk Górnych. Jednak ten z Przełęczy Wyżniańskiej obiecuje najkrótszą i najmniej wymagającą trasę. Wycieczka w jedną stronę potrwa ponad godzinę (dla dorosłego). Zielona ścieżka ciągnie się na odcinku 1,8 km i stopniowo podchodzi pod górę. Rozległa panorama prezentuje masyw Wielkiej Rawki widoczny po drugiej stronie Przełęczy Wyżniańskiej, nieco niższą sąsiadkę Połoniny Caryńskiej – Połoninę Wetlińską i najwyższy bieszczadzki szczyt – Tarnicę. Uwierzycie, że przy sprzyjającej pogodzie można z tej trasy zobaczyć oddalone ok. 180 km Tatry? Nasyceni pięknem i bezkresem możecie zakończyć wyprawę lub wyruszyć kawałeczek dalej. Grzbiet Połoniny ciągnie się przez 4 km, a jej najwyższą kumulację stanowi Kruhly Wierch. I to właśnie w celu zdobycia tego szczytu możecie wydłużyć wyprawę. Czeka Was zaledwie półkilometrowy odcinek, ciągnący się na czerwonym szlaku, który stanowi jednocześnie fragment najdłuższego szlaku w polskich górach – Głównego Szlaku Beskidzkiego. Wąska kamienista ścieżka poprowadzi Was grzbietem góry, wśród zboczy porośniętych falującymi na wietrze trawami. I tak w kilkanaście minut dotrzecie do najwyższego punktu Połoniny Caryńskiej. Zejście może odbywać się tą samą drogą i zajmie dorosłemu ok. 30 minut. Dodatkowa uwaga: Zamiast wracać tą samą trasą, możecie zejść z Kruhlego Wierchu czerwonym szlakiem do Brzegów Górnych (z Kruhlego Wierchu do Brzegów Górnych długość trasy to 2,9 km, szacowany czas zejścia ok. 45 minut) ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ ♦ Szlaki dla dzieci w wieku od 6-7 lat (w zależności od kondycji) To trasy dłuższe (7,5-15 km w obie strony), zwykle z większą ilością podejść; czas przejścia dla dorosłego w dwie strony 2,5 h – 4 h Chata Socjologa z Lutowisk Trasa: Lutowiska – Otryt – Schronisko Chata Socjologa (ok. 896 m Powrót tą samą trasą. Szlak: zielony, przez Park Krajobrazowy Doliny Sanu Długość trasy w jedną stronę: 5,4 km (10,8 km w obie strony) Szacowany czas podejścia dla dorosłego bez dzieci: ok. 2 h, szacowany czas zejścia: 1 h 30 min (razem w obie strony ok. 3 h 30 min.) Suma podejść: 341 m Suma zejść: 59 m Możliwość nocowania, posiłku w Chacie Socjologa Toalety bezpłatne Opis trasy: Jeśli dysponujecie kilkoma godzinami i niestraszna Wam wędrówka, wybierzcie się do Chaty Socjologa. Trasa rozpoczyna się w Lutowiskach, miejscowości położonej u podnóża pasma Otrytu, którą pewnie odwiedzicie jeszcze raz, zainteresowani ofertą Parku Gwiezdnego Nieba. Już w samych Lutowiskach wejdziecie na szlak w kolorze zielonym. Po drodze miniecie rozwidlenie w kierunku Trohańca (939 m. – Najwyższego wzniesienia Otrytu. Możecie zboczyć lub trzymać się szlaku i w ten sposób bezpośrednio dojść do Chaty Socjologa. Trasa początkowo jest łagodna, później spodziewajcie się większego nachylenia. Meandruje jak San, ukazując piękno Parku Krajobrazowego Doliny Sanu. Chata Socjologa to wyjątkowe miejsce, które do codziennych prac włącza przybyłych gości. Możecie więc narąbać drewna, samodzielnie przygotować dla siebie posiłek (kuchnia wyposażona we wszystko, co niezbędne do gotowania), przynieść wody, umyć naczynia. W budynku nie ma prądu. Jeżeli więc postanowicie zostać tu na noc, wieczór spędzicie przy świecach. Turyści gromadzą się w sali kominkowej. Zwykle jest miło. Prawdziwie spartańskie warunki podkreśla latryna na zewnątrz, choć nie musicie z niej korzystać. Jest też łazienka, w której można się umyć, jednak... jak już wspomnieliśmy, wcześniej trzeba sobie przynieść wody. Nocny wypoczynek zapewniają wieloosobowe pokoje z materacami i pryczami, a latem dodatkowo pole namiotowe. Dzieci do 10 roku życia zwolnione są z opłat za spanie. Przyznacie, że - jak na XXI w. - Chata Socjologa wyróżnia się dość oryginalną ofertą w stosunku do wielu podobnych miejsc turystycznych. Ascetyczne warunki mogą jednak okazać się całkiem sporym atutem i zachętą do spróbowania czegoś "nowego". Ciekawostką jest to, iż od paru lat przy Chacie funkcjonuje niewielkie obserwatorium astronomiczne. Jeziorka Duszatyńskie Jeziorko Duszatyńskie Dolne: 683 m mniejsze i głębsze Jeziorko Duszatyńskie Górne: 701 m większe i płytsze Trasa: Duszatyn – Jeziorka Duszatyńskie – Rezerwat Zwiezło. Powrót tą samą trasą. Szlak: czerwony Długość trasy w jedną stronę: 3,9 km (7,8 km w obie strony) Szacowany czas podejścia dla dorosłego bez dzieci: ok. 1h 30 minut, szacowany czas powrotu: 1 h (razem w obie strony ok. 2 h 30 min.) Suma podejść: 258 m Suma zejść: 33 m Opis trasy: U podnóża Chryszczatej, w dolinie potoku Olchowatego leżą dwa jeziorka zwane Jeziorkami Duszatyńskimi. Kiedyś było ich o jedno więcej, ale z najmniejszego z nich spuszczono wodę i tak ostały się dwa, których powierzchnia sukcesywnie ulega zmniejszaniu. Jeziorka powstały ponad 100 lat temu w wyniku niezwykle obfitych opadów, które nawiedziły Bieszczady. Najłatwiej do nich dotrzeć z dawnej osady Duszatyn. Wędrówka czerwonym szlakiem zajmie dorosłemu ok. 1,5 h. Na początku czeka Was mało przyjemny, błotnisty odcinek, dlatego przyda się wyższe obuwie. Później, w okolicy potoku Olchowatego będzie już znacznie lżej – kilka niewielkich wzniesień to nie to samo, co brodzenie po grząskim terenie. Dlatego można powiedzieć, że na tym etapie przeszkody, które mogłyby być uciążliwe szczególnie dla najmłodszych, macie już za sobą. Choć Duszatyn właściwie dziś nie istnieje, okoliczni mieszkańcy opisują zdarzenie sprzed wieku oraz same jeziorka jako magiczne. Korony buków, odbijające się w wodach jeziorek, sprawiają, iż wody ich zdają się cudownie zielone. Poza tym rosną tu rzadkie w Bieszczadach gatunki roślin. Dziś osuwisko, jakie powstało w wyniku opadów oraz same jeziorka tworzą rezerwat Zwiezło i objęte są ochroną. Zatwarnica – Krywe Trasa: Zatwarnica (510 m – Wierszek – Hulskie (520 m – Ryli (622 m – Krywe (510 m Powrót tą samą trasą. Szlak: czerwony (ścieżka historyczno-przyrodnicza "Przysłup Caryński – Krywe" na odcinku Zatwarnica – Krywe) Długość trasy w jedną stronę ok. 7,5 km, w dwie strony ok. 15 km Szacowany czas przejścia dla dorosłego bez dzieci w jedną stronę ok. 2 h, w dwie strony: ok. 4 h Opis trasy:A może dla odmiany wycieczka, dzięki której odkryjecie nie tylko walory przyrodnicze Bieszczadów, ale również historię ich dawnych wsi? Odcinek między Zatwarnicą a wsią Krywe stanowi część dłuższej ścieżki historyczno-przyrodniczej "Przysłup Caryński", która odkryje przed Wami wspaniałe miejsca i ważne fakty z przeszłości regionu. Chcąc dokładnie poznać jej walory, trzeba by wycieczkę rozłożyć na dwa dni. Wędrując z dziećmi, możecie jednak skrócić wyprawę adekwatnie do Waszych możliwości i wystartować z dowolnego punktu, np. właśnie z Zatwarnicy. To niewielka wieś położona w dolinie Sanu (możecie z niej wyruszyć również w celu zdobycia Smereka czy Połoniny Wetlińskiej). Ścieżka "Przysłup Caryński" kontynuuje tu swój bieg w kierunku wsi Krywe i Rezerwatu Przyrody Krywe. Rozpoczyna się przy zatwarnickim kościele i z łatwością ją rozpoznacie po czerwonym oznaczeniu. Z Zatwarnicy dosyć krętą ścieżką powędrujecie w stronę ruin wsi Hulskie. Droga prowadzi tak, by jak najmniej piąć się na wzgórze. Kawałek za szybem naftowym zaczną pojawiać się tablice informacyjne z kierunkiem na Krywe. Zanim jednak dojdziecie do tej wsi, najpierw Hulskie – niegdyś bieszczadzka wieś, położona niedaleko potoku o tej samej nazwie. Dziś to teren, który w większości zawłaszczyła przyroda. Wśród drzew wyłaniają się ruiny cerkwiska, fragmenty dzwonnicy i kilka nagrobków. Z opuszczonej osady do kolejnej wsi zostało Wam ok. 1:40 h wędrówki. Znaki na Jaworzec czy Polanę mogą Was nieco zdezorientować, jednak cały czas trzymajcie się czerwonego szlaku, idąc przez las, zagajnik, łąkę. Wspinając się na wzgórze Ryli (622 m ujrzycie panoramę wsi Krywe i jej nieliczne zabudowania. Krywe były kiedyś całkiem okazałą wsią. Nazwano je tak, nawiązując do ukształtowania terenu, na którym wzniesiono domy, studnie, tartak, cerkiew z dzwonnicą parawanową i cmentarzem. Dziś z dawnych zabudowań zachowało się kilka ścian cerkwi, dzwonnica i kilka nagrobków. Podobnie jak Hulskie, Krywe zostało zniszczone, a ludność wysiedlona. Jednak dzięki ścieżce historyczno-przyrodniczej te i inne wsie, które podzieliły wspólny los, mają szansę przetrwać w pamięci Polaków. Ciekawostka: Niedaleko wsi Krywe, na terenie Parku Krajobrazowego Doliny Sanu znajduje się największy w Bieszczadach Rezerwat Przyrody Krywe. Ze względu na to, iż jest rezerwatem ścisłym, wstęp na jego teren jest zabroniony. Dzięki temu pozostał on dziki i naturalny. Przyrodnicze piękno tego miejsca nie jest jednak całkowicie niedostępne dla oczu turystów. Krajobraz można podziwiać ze ścieżki biegnącej wzdłuż Sanu. Tworzą go łąki, pastwiska, lasy olchowo-bukowe oraz wiele gatunków roślin naczyniowych. Wśród drzew i traw, w wodzie i powietrzu dom znalazły orły przednie, bociany czarne, niedźwiedzie brunatne, żbiki, rysie, puszczyki uralskie, traszki karpackie, wydry, zaskrońce zwyczajne, żmije zygzakowate, a nawet populacja węża eskulapa. Chatka Puchatka i Połonina Wetlińska z Brzegów Górnych Trasa: Brzegi Górne – Schronisko Chatka Puchatka (1 228 m n. p. m.) – Połonina Wetlińska (masyw o kilku kulminacjach; najwyższa - Roh 1 255 m Powrót tą samą drogą lub jedną z 2 alternatywnych tras opisanych poniżej. Szlak: czerwony Długość trasy w jedną stronę: 4,1 km (8,2 km w obie strony) Szacowany czas podejścia dla dorosłego bez dzieci: ok. 2 h, szacowany czas zejścia: 1h 5 min. (razem w obie strony ok. 3 h 5 min.) Suma podejść: 528 m Suma zejść: 60 m Wstęp na teren Bieszczadzkiego Parku Narodowego: 7 zł bilet normalny, 4 zł bilet ulgowy Parking niestrzeżony: latem 18 zł, zimą 12 zł Toalety bezpłatne Opis trasy: Najpierw jedno z najbardziej znanych schronisk na terenie Bieszczad, a później spacer grzbietem połoniny i jedne z najpiękniejszych widoków polskich gór. Gotowi na wycieczkę? Droga do schroniska pnie się pod górę wąskim wąwozem, raz bywa kamienista i stroma, innym razem gładka i łagodna. Przecinają ją korzenie drzew, które nie pozwalają oderwać wzroku od tego, co pod nogami. Na trudniejszych odcinkach podejście ułatwiają natomiast drewniane poręcze. Po niedługim, aczkolwiek nieco wymagającym dystansie dotrzecie do Chatki Puchatka – najwyżej położonego schroniska w Bieszczadach. Leży ono pod Hasiakową Skałą i dawniej nazywano je Tawerną. Ze względu na lokalizację, w Chatce nie ma energii elektrycznej, systemu kanalizacji ani wody. Mimo niskich standardów sanitarnych i spartańskich warunków podobnych do tych w Chacie Socjologa, schronisko cieszy się dużą popularnością. Niestety, aktualnie kultowy obiekt jest nieczynny. W 2018 roku zapadła decyzja o jego ucywilizowaniu – podłączeniu sanitariatów, prądu i dostosowaniu warunków do wymogów współczesnych turystów. W 2020 roku rozpoczęły się pierwsze prace remontowe. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, pierwsi turyści będą mogli korzystać z udogodnień nowej Chatki Puchatka po około 2 latach. Jeżeli widzieliście schronisko w starym wydaniu, będziecie mieć okazję do tego, by porównać je z nową wersją. Jeśli odwiedzicie je już po dokonanych zmianach, możecie być pewni warunków na miarę XXI w. Niezależnie, czy nowa, czy stara - Chatka Puchatka to miejsce, w którym można odpocząć i posilić się przed dalszą drogą. Przed Wami jeszcze nieco ponad 1,5 km wędrówki na Połoninę Wetlińską. Podczas wspinania warto kilka razy się odwrócić, by zobaczyć zmniejszającą się z każdym krokiem Chatkę Puchatka i siostrzaną połoninę po drugiej stronie rzeki Prowczy – Połoninę Caryńską. To ostatnie pół godziny do celu nie jest zbyt wymagające. Grzbiet porośnięty trawami lekko wspina się pod górę, dając wrażenie spaceru po łące. Jeśli będziecie nim przechodzić na przełomie maja i czerwca, dodatkowych wrażeń estetycznych dostarczy Wam pełnik alpejski, roślina o magicznym znaczeniu, nazywana też różą alpejską. Na grzbiet wiedzie Ścieżka Przyrodnicza "Połonina Wetlińska" oznaczona symbolem tego kwiatu. Rozpoczyna się kolorem zielonym, a następnie czerwonym biegnie przez Przełęcz M. Orłowicza aż do Wetliny-Stare Sioło. W dolinach, które jak okiem sięgnąć leżą u stóp masywu połoniny, można dopatrzyć się pozostałości po wysiedlonych wsiach. Podobnie jak w przypadku Połoniny Caryńskiej, stąd również można dostrzec Tatry. Ciągnąca się przez kilka km Połonina Wetlińska zachęca do spacerów. Jeśli uwiedzie Was jej piękno, możecie pójść dalej w kierunku wspomnianej Przełączy M. Orłowicza i na szczyt Smerek lub zakończyć zwiedzanie i tą samą trasą wrócić do Brzegów Górnych. Decyzja zależy od Waszych sił, czasu i chęci. Uwaga 1: Trasa alternatywna – wejście: Przełęcz Wyżnia – Schronisko Chatka Puchatka – Połonina Wetlińska. Powrót tą samą trasą. Szacowany czas podejścia: 1:46 h na odcinku 4,1 km, szacowany czas zejścia: 1:04 h. Cała trasa 8,2 km. Szlak: czerwony i żółty. Uwaga 2: Trasy alternatywne – zejście: Zejść możecie tą samą drogą, którą weszliście lub pokusić się o dodatkowe kilometry i wybrać dwie alternatywne drogi powrotne. A) Pierwsza poprowadzi Was przez Przełęcz M. Orłowicza do Wetliny-Stare Sioło. Wtedy cała trasa (z Brzegów Górnych do Wetliny Stare-Sioło, określana jako łatwa wyniesie 12,1 km i potrwa 4:15 h. Ze względu na dystans rekomendujemy ją dzieciom w wieku minimum 10 lat. B) W drugiej wersji, idąc z Przełęczy M. Orłowicza, możecie dorzucić kilometr i wspiąć się na szczyt Smerek (1 222 m n. p. m.), co oznacza półgodzinne podejście. Ze Smereka trzeba wrócić do Przełęczy M. Orłowicza i postępując zgodnie z drogowskazami iść aż do Wetliny-Stare Sioło. Cała trasa liczy 14,3 km i potrwa ok. 5 h. Szlaki: czerwony i żółty. Podobnie jak wyżej, wycieczkę polecamy starszym dzieciom. Szlaki dla dzieci w wieku powyżej 7-8 lat – ze względu na długość lub trudność To trasy dłuższe (8,5 - 17,5 km w obie strony), zwykle z większą ilością stromych podejść; czas przejścia dla dorosłego w dwie strony 3 h – 6 h Tarnica z Wołosatego Trasa: Wołosate – Przełęcz pod Tarnicą – Tarnica (1346 m Powrót tą samą trasą. Szlak: niebieski, ścieżka dydaktyczna "Orlik Krzykliwy" na szlaku zielonym, który biegnie równolegle ze szlakiem niebieskim, szlak żółty na odcinku Przełęczy pod Tarnicą Długość trasy w jedną stronę: 4,3 km (8,6 km w obie strony) Szacowany czas podejścia dla dorosłego bez dzieci: ok. 2 h 5 min., szacowany czas zejścia 1 h 5 min. (razem w obie strony ok. 3 h 10 min.) Suma podejść: 616 m Suma zejść: 7 m Wstęp na teren Bieszczadzkiego Parku Narodowego: 7 zł bilet normalny, 4 zł bilet ulgowy Parking niestrzeżony: latem 18 zł, zimą 12 zł Toalety bezpłatne Opis trasy: Perłą w koronie polskich Bieszczad jest Tarnica, uznawana za ich najwyższy szczyt (palmę pierwszeństwa, a może raczej w tym przypadku berło dzierży jednak ukraiński Pikuj o wysokości 1 408 m n. p. m.). Trasy wiodące do celu, jakim są przede wszystkim zapierające dech w piersiach widoki, nie należą do najłatwiejszych (dla maluszków). Jeżeli jednak pragniecie zdobyć z dziećmi ten szczyt, wybierzcie szlak niebieski z miejscowości Wołosate leżącej na obrzeżach Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Trasa niebieska pokrywa się ze ścieżką dydaktyczną "Orlik Krzykliwy" oznaczoną kolorem zielonym. Wędrówkę z Tarnicy można kontynuować w kierunku Halicza i Rozsypańca. Jednak, by dziecięce nóżki nie odmówiły posłuszeństwa, lepiej zdecydować o powrocie. Na dół najlepiej wybrać tę samą drogę. Zanim jednak zejdziecie, czeka Was fascynująca przygoda, w której przyroda odgrywa rolę pierwszoplanową. Początkowo trasa jest łagodna, wiedzie wśród łąk i pól, a cel wędrówki jest doskonale widoczny. To taka zachęta, by w przedbiegach nie zrezygnować z wysiłku, jaki czeka Was przy wchodzeniu po schodach. Dalej czekają Was kładki i podejścia. Wytrwałość wynagradza jednak piękny las, widok na Tarniczkę na Szerokim Wierchu, Halicz, Połoninę Caryńską, Kopę Bukowską czy "bieszczadzki Giewont" (spoglądając z oddali na Tarnicę, dostrzeżecie krzyż, co przywołuje oczywistą analogię z tatrzańskim Giewontem). Trudy wędrówki pozwalają przezwyciężyć rozlokowane na trasie wiaty i ławki, idealne na krótki odpoczynek. Uwaga: Trasa alternatywna z Ustrzyk Górnych polecana dla dorosłych i starszej młodzieży: szlak czerwony (szacowany czas podejścia ok. 3 h 20 h, szacowany czas zejścia 2 h 10 min., długość trasy w obie strony 16,4 km). Mała Rawka, Wielka Rawka i Krzemieniec z Przełęczy Wyżniańskiej Trasa: Przełęcz Wyżniańska (855 m – Mała Rawka (1271 m - Wielka Rawka (1304 m – Krzemieniec (Kremenaros - 1221 m Powrót tą samą trasą. Szlak: zielony do Małej Rawki, żółty od Małej Rawki do Wielkiej Rawki, niebieski od Wielkiej Rawki do Krzemieńca Długość trasy w jedną stronę: 6,3 km (12,6 km w obie strony) Szacowany czas podejścia dla dorosłego bez dzieci: 2h 30 min., szacowany czas zejścia 1h 50 min. (razem w obie strony ok. 4 h 20 min.) Suma podejść: 569 m Suma zejść: 204 m Wstęp na teren Bieszczadzkiego Parku Narodowego: 7 zł bilet normalny, 4 zł bilet ulgowy Parking przy Przełęczy Wyżniańskiej Toalety bezpłatne Możliwość noclegu i posiłku w Bacówce Pod Małą Rawką Opis trasy: Swoją górską wędrówkę w kierunku Rawek i Krzemieńca możecie rozpocząć np. w Ustrzykach Górnych lub na Przełęczy Wyżniańskiej. Wybraliśmy tę drugą opcję ze względu na łatwiejszy przebieg trasy. Teren Przełęczy jest dobrze zagospodarowany. Możecie tu zaparkować auto, skorzystać z toalet, kupić pamiątki i bilety wstępu na teren Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Po krótkim oporządzeniu czas ruszyć w drogę, która zapowiada się obiecująco. Po ok. półgodzinnym spacerze dotrzecie do pierwszego punktu na Waszej trasie – Bacówki pod Małą Rawką. To schronisko turystyczne PTTK, w którym możecie odpocząć, posilić się, a nawet przenocować. Od szczytu Małej Rawki Dzieli Was mniej więcej godzina drogi. Początkowy odcinek, którym wędrowało się lekko i przyjemnie, zmieni swe oblicze i zacznie stromo piąć się pod górę. Najpierw drogą, później schodami. W tym momencie pewnie zwątpicie w jego łatwy przebieg. Zwolnicie tempo i trochę się zmęczycie. Podejście będzie wymagało od Was wysiłku, ale piękne widoki na pewno podziałają motywująco, by stawiać kolejne kroki przed siebie. Krótki spacer przez las i wreszcie odpoczniecie na połoninie Małej Rawki, racząc oczy wspaniałymi obrazami, jakie stworzyła natura. Przełęczą między Rawkami, którą porasta najwyżej położony las w Bieszczadach, zawędrujecie na Wielką Rawkę. Rozpościera się z niej widok na Tarnicę, Połoninę Caryńską i Połoninę Wetlińską. Jednak zgodnie z planem wycieczki to jeszcze nie koniec wędrówki. Oczywiście przy założeniu, że dzieciom nie brakuje ani sił, ani chęci do dalszej wspinaczki. Zmieniając żółty szlak na niebieski, ruszycie w stronę Krzemieńca. Teraz jednak nie spodziewajcie się spektakularnych panoram. Ścieżka kryje się w lesie i - co ciekawe - biegnie z górki, więc będzie się szło nieco lżej. Choć widoki marne, nie wątpcie, że warto dążyć do celu. Las, prócz tego, że latem daje cień, a jesienią mieni się kolorami, skrywa kilka niespodzianek – Straż Graniczną strzegącą granicy Polski z Ukrainą, ścieżkę biegnącą wzdłuż słupków granicznych oraz obelisk z godłami Polski i dwóch naszych sąsiadów opatrzony napisem Krzemieniec w trzech językach. Miejsce to nazywano trójstykiem granic – Polski, Ukrainy i Słowacji. Zbiegają się tu również 3 parki – należący do Polski Bieszczadzki Park Narodowy, należący do Ukrainy Użański Park Narodowy i należący do Słowacji Park Narodowy "Połoniny". Wizyta na szczycie Krzemieńca to wyjątkowe wydarzenie, które pozwoli Wam być w tym samym czasie w 3 różnych krajach. Robi wrażenie, prawda? Z powrotem możecie wrócić tak samo, jak przyszliście lub dojść do Wielkiej Rawki i stamtąd zejść szlakiem niebieskim do Ustrzyk Górnych. Uwaga nr 1: Możecie skrócić trasę - dojść tylko do Wielkiej Rawki i stamtąd już wracać (nie dochodząc do Krzemieńca) – wówczas długość wejścia od Przełęczy Wyżniańskiej to ok. 4,6 km (podejście ok. 2 h, zejście ok. 1h 10 minut, w dwie strony 9,2 km) Uwaga nr 2: Jeśli chodzi o powrót z Krzemieńca - możecie wrócić tą samą trasą na Przełęcz Wyżniańską lub zejść do Ustrzyk Górnych szlakiem niebieskim (długość tej trasy to 7,8 km, szacunkowy czas zejścia: 2 h 10 minut). Bukowe Berdo i Krzemień z Mucznego Trasa: Muczne – Bukowe Berdo (1311 m – Krzemień (1335 m Powrót tą samą trasą. Szlak: żółty, niebieski, ścieżka dydaktyczna "Bukowe Berdo", która pokrywa się z żółtym szlakiem Długość trasy w jedną stronę: 6,3 km (12,6 km w obie strony) Szacowany czas podejścia dla dorosłego bez dzieci: ok. 2h 40 min., szacowany czas zejścia 1h 40 min. (razem w obie strony ok. 4 h 20 min.) Suma podejść: 672 m Suma zejść: 82 m Wstęp na teren Bieszczadzkiego Parku Narodowego: 7 zł bilet normalny, 4 zł bilet ulgowy Parking przy kasach Bieszczadzkiego Parku Narodowego Opis trasy: Wyprawa na Bukowe Berdo z Mucznego bierze swój początek przy Centrum Promocji Leśnictwa (dawniej hotel Muczne). Kilka minut spaceru i w kasie kupicie bilety wstępu na teren Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Trasa oznaczona jest kolorem żółtym, by mniej więcej w połowie zmienić kolor na niebieski. Szlak wiedzie jednocześnie ścieżką "Bukowe Berdo", która raz się zwęża, raz rozszerza, ale wciąż sukcesywnie pnie się w górę. Choć natraficie na bardziej strome odcinki, nie można jej jednak nazwać trudną. Idąc przed siebie, ujrzycie Połoninę Dźwiniacką, a za plecami będziecie mieć panoramę Mucznego. Im dalej, tym więcej szczytów na horyzoncie – Krzemień, Tarnica, Kopa Bukowska i Szeroki Wierch. Jeśli sił i chęci Wam wystarczy, możecie pójść w kierunku Krzemienia. Niestety na jego szczyt nie można wchodzić, jednak widoki, jakie zobaczycie w czasie ok. półgodzinnej wędrówki, zrekompensują Wam ten zakaz. Spragnieni dalszej wędrówki, możecie się wybrać jeszcze dalej, by zdobyć koronę polskich Bieszczad – Tarnicę. Jeśli natomiast zdecydujecie się na powrót, możecie wybrać tę samą trasę lub skierować się na czerwony szlak prowadzący do Ustrzyk Górnych. Uwaga: Można zejść również inną trasą - do Ustrzyk Górnych (z Krzemienia szlakiem niebieskim, dalej szlakiem czerwonym przez Tarniczkę, Szeroki Wierch aż do Ustrzyk Górnych, długość trasy 9,1 km, szacowany czas zejścia 2h 40 min.) Dwernik Kamień z Zatwarnicy ścieżką przyrodniczo-historyczną "Hylaty" Trasa: Zatwarnica – Magurka - Wodospad Szepit na potoku Hylaty (744 m – Magurka (887 m - Dwernik Kamień (dawna nazwa Holica, 1004 m Powrót tą samą trasą. Szlak: zielony (ścieżka przyrodniczo-historyczna "Hylaty") Szacowany czas przejścia w obie strony dla dorosłego bez dzieci: ok. 5 h Długość trasy w obie strony: 12 km Suma podejść: 479 m Opis trasy: Na Dwernik Kamień możecie pójść ścieżką "Hylaty", która rozpoczyna się przy zrekonstruowanej drewnianej chacie bojkowskiej i wiedzie zielonym szlakiem urozmaiconym atrakcjami przyrodniczo-historycznymi. Trasa prowadzi niemal w całości przez las. Latem korony drzew dają ukojenie przed nadmiernie palącym słońcem, jesienią natomiast chronią przed wiatrem i zachwycają płomiennymi barwami. Jednym z ważniejszych punktów Waszej wycieczki będzie przystanek nad Wodospadem Szepit na potoku Hylaty. To najbardziej okazały wodospad w Bieszczadach. Po drodze zobaczycie również drzewa rezonansowe, z których drewna wykonuje się instrumenty muzyczne oraz pozostałości po I wojnie światowej w postaci okopów. Jeśli będziecie mieć szczęście, zobaczycie przemykające w trawie salamandrę, jaszczurkę zwinkę, padalca czy kunę leśną. Może nawet natkniecie się na ślady obecności niedźwiedzi. Wspinaczkę wynagrodzą Wam piękne widoki na panoramę gór, która przedstawia Tarnicę, Połoniny Wetlińską i Caryńską, Wielką i Małą Rawkę, Smerek i Bukowe Berdo. Uwaga: trasa alternatywna na Dwernik Kamień z parkingu w okolicy miejscowości Nasiczne, szlak czerwony, trudniejszy, długość trasy 2,4 km, rekomendowany dla dzieci w wieku 8+ Jezioro Myczkowieckie z zaporą na Sanie Jezioro Myczkowieckie (Myczkowskie): miejscowość Myczkowce, powiat leski Trasa: Solina – Bóbrka – Koziniec – Solina. Szlak: niebieski "Niebieska Łezka", częściowo wzdłuż linii brzegowej Jeziora Myczkowieckiego Długość całej trasy (pętli): 13,5 km Szacowany czas przejścia całej trasy dla dorosłego bez dzieci: ok. 6 h 10 min. Kilka przystanków autobusowych po drodze Uwaga: Można zdecydować się przejść tylko fragment ścieżki i wrócić tą samą drogą albo skorzystać z powrotem z autobusu czyli trasa może trwać dużo krócej Opis trasy: Bieszczady to nie tylko szczyty. To również jeziora, nad którymi możecie wypocząć. Jednym z nich jest Jezioro Myczkowieckie (inaczej – Myczkowskie lub Zbiornik Myczkowiecki) z zaporą na rzece San. Mimo iż jest sztucznym zbiornikiem retencyjnym, nie brak mu uroku i naturalnych walorów przyrodniczych. Mieszka tu aż 35 gatunków ptaków, w tym łabędzie nieme, które unoszą się jak białe żagle na spokojnej tafli wody. Okolica obfituje w rezerwaty przyrody, Rezerwat Koziniec, Rezerwat nad Jeziorem Myczkowieckim czy Rezerwat Przełom Sanu pod Grodziskiem. Choć to niezwykłe miejsce, które przepięknie prezentuje się oglądane z górskich szczytów, turystów tu zdecydowanie mniej niż na oddalonej o 7 km Zaporze w Solinie. Można więc w ciszy i spokoju kontemplować bieszczadzką przyrodę, ciesząc się towarzystwem najbliższych. Ciekawostką jest, że jezioro rzadko zamarza w zimie, a jego wody wykorzystywane są w procesie wytwarzania energii elektrycznej w solińskiej i myczkowieckiej elektrowni. Nad Jeziorem Myczkowieckim biegnie trasa spacerowa o nazwie Niebieska Łezka, której przejście zajmie Wam ok. 6 h. Szlak znakowany na niebiesko charakteryzuje się średnim poziomem trudności, dlatego rekomendujemy go rodzinom ze starszymi dziećmi. Start i meta są w Solinie, przy przystanku PKS. Jeśli jednak wycieczka okazałaby się dla Was zbyt wyczerpująca, w kilku miejscach trasy można zaniechać wędrowania i wsiąść w autobus. Niebieska Łezka nie szczędzi widoków na Jezioro Myczkowieckie, Bóbrkę czy Koziniec. Wiedzie niedaleko dawnej cerkwi, Potoku Wola, przez stanicę "Berdo", Potok Bereźnica aż do zapory w Myczkowcach, z której widać jezioro i Dolinę Sanu. Tu możecie zakończyć wycieczkę lub pójść dalej, gdzie zobaczycie stary kamieniołom. Przechodząc przez miejscowość Bóbrka, dotrzecie do stoków Żukowca, następnie przecinając most na rzece San, miniecie elektrownię i dojdziecie do przystanku PKS w Solinie. Na pytanie, czy trasę można pokonać z dzieckiem w wózku, nie odpowiemy jednoznacznie. Niektóre jej odcinki są bardziej dostępne, np. początkowy odcinek, inne nie bardzo. Trasa jest zróżnicowana. Z drogi asfaltowej zmienia się w szutrową. Wiedzie przez pola, łąki i las. Miewa strome lub skaliste podejścia np. na odcinku grani Kozińca. Jeśli mimo wszystko zechcecie zrobić "pętelkę" z małym dzieckiem, pomyślcie o nosidle i... zmienniku, bo 6-godzinny marsz z uroczym, aczkolwiek trochę ważącym tobołkiem może dać się we znaki Waszemu kręgosłupowi. Trzymając się szlaku, dotrzecie niemal do tego samego punktu, z którego wyruszyliście. Rezerwat Przyrody Sine Wiry Rezerwat Przyrody Sine Wiry: obszar 444,50 ha Trasa: Parking między Bukowcem a Polankami – wzdłuż ścieżki dydaktycznej Rezerwat Przyrody Sine Wiry – wieś Zawój. Powrót tą samą trasą. Długość trasy w jedną stronę: 8,7 km wzdłuż koryta rzeki Wetliny (w dwie strony 17,4 km) Szacowany czas przejścia w obie strony dla dorosłego bez dzieci: ok. 5 h 30 min. Parking nad rzeką Solinką GPS: Opis trasy: Spoglądając na mapę Bieszczad, dostrzeżecie liczne rezerwaty. Jednym z bardziej znanych i chętnie odwiedzanych przez turystów jest Rezerwat Przyrody Sine Wiry. Do punktu wyjścia dojedziecie autem drogą łączącą Bukowiec z Polankami. Samochód możecie pozostawić na zagospodarowanym parkingu z wiatami turystycznymi, tym samym, z którego możecie pójść w stronę Łopienki. Rezerwat znajduje się na terenie Nadleśnictwa Baligród w Ciśniańsko-Wetlińskim Parku Krajobrazowym i powstał w celu ukazania przełomowego odcinka rzeki Wetliny (wzdłuż której będziecie maszerować) i pozostałości po dawnej wsi Zawój. Wędrówka odbywa się po zróżnicowanym terenie. Droga to pnie się w górę, to stromą skarpą spada, wchodzi w las i wiedzie zakolami szumiącej rzeki. Znaki drogowe ostrzegają Was o szczególnie stromych zboczach. Wetlina piętrzy się, wije wśród skalnych progów i głazów, aż ustępuje wód dla wyspy-plaży, na której było kiedyś Jeziorko Szmaragdowe. Dziś pozostało po nim tylko wspomnienie, ale niektórzy turyści nadal pamiętają jego zielone wody, które dały początek nazwie jeziorka. Dalej ścieżka widokowa "Sine Wiry" prowadzi do dawnej wsi Zawój. Po drodze miniecie kultowego Łosia – drzewo, które mimo swej nazwy bardziej przypomina jelenia niż łosia i zauważycie na rzece większe zagłębienia wody zwane wirami oraz miejscami siny kolor wód. To od nich rezerwat i ścieżka przyrodnicza zaczerpnęły nazwę. Wrócić możecie tą samą drogą. Szlak dla dzieci w wieku ponad 10 lat – ze względu na długość trasy Do źródeł Sanu z Bukowca Trasa: Bukowiec parking – ścieżka historyczno-przyrodnicza Doliny Górnego Sanu – Beniowa – Sianki – źródła Sanu (891 m Powrót tą samą trasą. Szlak: niebieski Długość trasy w jedną stronę: 10,7 km (21,4 km w obie strony) Szacowany czas podejścia dla dorosłego bez dzieci: 3 h 20 min., szacowany czas zejścia 3 h 5 min. (razem ok. 6 h 25 min.) Suma podejść: 381 m Suma zejść: 242 m Wstęp na teren Bieszczadzkiego Parku Narodowego: 7 zł bilet normalny, 4 zł bilet ulgowy Parking płatny, niestrzeżony: latem 18 zł Ważne: ze względu na przebieg trasy w obszarze strefy przygranicznej, mogą zdarzyć się kontrole Straży Granicznej, dlatego warto zaopatrzyć się w dokumenty tożsamości Opis trasy: Jedną z dłuższych, ale zdecydowanie wartych odbycia wycieczek proponuje ścieżka historyczno-przyrodnicza Doliny Górnego Sanu, zwana Szlakiem do Źródeł Sanu, która wiedzie od wsi Bukowiec w górę rzeki San, aż do jej umownych źródeł na granicy Polski i Ukrainy. Trasa rozpoczyna się niedaleko Bukowca, gdzie znajduje się parking, do którego prowadzi dość wyboista i dziurawa droga. Po dokonaniu opłat za parkowanie i wstęp na teren Bieszczadzkiego Parku Narodowego, możecie rozpocząć swoją górską przygodę. Czeka was kilka godzin spaceru na długim, nieskomplikowanym technicznie szlaku, któremu znaczenia nadają niezwykła przyroda i ciekawa historia. Szlak ten leży na obszarze tzw. "bieszczadzkiego worka", na którym spośród 10 zamieszkałych niegdyś wsi pozostały już tylko dwie – Tarnawa Niżna oraz Muczne. Tereny po 2 wysiedlonych miejscowościach – Beniowej oraz Siankach stanowią jedne z głównych punktów ścieżki. Zanim jednak dojdziecie do Beniowej, zobaczycie charakterystyczny element krajobrazu ścieżki, czyli żeremia bobrów, zwane też tamami. Obecny w logo ścieżki bóbr doskonale czuje się w panujących tu warunkach. Licznie się rozmnaża i równie licznie buduje swoje tamy na tutejszych potokach. Być może uda wam się jakiegoś nawet zobaczyć. Wycieczkę uprzyjemni Wam nie tylko towarzystwo zwierząt, ale również urozmaicone otoczeniu. Z lasu wyjdziecie na gładką drogę, by po pewnym czasie meandrować to troszkę pod górkę, to troszkę z górki. Następnie kawałek ucywilizowanej nawierzchni w postaci drogi asfaltowej i znów natura w łąkowym wydaniu. Co jakiś czas usłyszycie odgłosy pociągów przejeżdżających po drugiej stronie granicy. Zobaczycie również przydrożny krzyż, zrekonstruowaną bojkowską studnię, aż wreszcie dotrzecie do cmentarza w dawnej wsi Beniowa. W okresie międzywojnia tętniła ona życiem. Działały w niej tartaki, huta szkła, browar, fabryka beczek, młyn wodny. Nawet kolej wąskotorowa tu dojeżdżała. Później Beniowa podzieliła los wielu innych bieszczadzkich osad i w wyniku przymusowych przesiedleń mieszkańców powoli przestała funkcjonować. Dziś nie ma tu nic prócz żelaznych krzyży, nagrobków z symbolem kwiatu i dzbana oraz bryły piaskowca z płaskorzeźbą ryby. Jest za to przyroda, która coraz ekspansywniej się tu rozprzestrzenia. Kolejne pół godziny minie Wam na spacerze po łąkach, lesie, drodze szutrowej, aż dotrzecie do miejsca, w którym jeszcze parę lat temu mieścił się Schron nad Negrylowym. Niegdyś w schronie można było nawet nocować. Teraz, chociażby przed deszczem, schronicie się ok. kilometr dalej, w szałasie za mostkiem. Dalej droga prowadzi do kolejnej nieistniejącej wsi o nazwie Sianki. W większości wiedzie leśną ścieżką, po drewnianych platformach, po których maszeruje się całkiem sprawnie i wygodnie. Niestety musicie być też przygotowani na błotniste odcinki, które najwygodniej przemierzać w nieprzemakalnych butach. Sianki, podobnie jak Beniowa, po II wojnie światowej właściwie przestały istnieć. Mowa oczywiście o polskiej części wsi. Ta po ukraińskiej stronie granicy funkcjonuje nadal. O tym, że kiedyś mieszkali tu ludzie, przypominają ruiny dworu rodziny Stroińskich, grobowce (grób Hrabiny) oraz cerkwisko. Z Sianek już tylko przysłowiowy rzut beretem do źródeł Sanu. Do celu poprowadzi Was ścieżka biegnąca przez las, a następnie odkryte tereny aż do punktu widokowego na ukraińskie Sianki. Dawniej właśnie tu zakończylibyście swoją wycieczkę. Na początku XXI w. ścieżkę jednak wydłużono, dzięki czemu możecie dotrzeć do źródeł rzeki. Jak wyglądają? Niepozornie. Na widok strużki wody bijącej spod ziemi może ogarnąć Was zwątpienie co do słuszności tej wyprawy. Maleńkie źródełko ma charakter symboliczny. Można je potraktować jako metaforę pamięci o losach ludzi mieszkających w okolicznych wsiach i wielkiej, nieodwracalnej stracie. Można też na nie spojrzeć jak na życiodajną wodę, na potęgę, która rośnie w siłę, będąc najpierw niepozornym ciekiem wodnym, następnie potokiem, by wreszcie przeobrazić się w dużą rzekę meandrującą między bieszczadzkimi dolinami i górami, która przecinając Polskę, razem z Wisłą kontynuuje swój bieg do Bałtyku. Obelisk przy granicy polsko-ukraińskiej udzieli Wam kilku szczegółowych informacji o długości rzeki i współrzędnych geograficznych. Warto, byście wiedzieli, że Wasza wycieczka kończy się w umownym, a nie rzeczywistym punkcie, w którym wybija San. Rzeczywiste źródło rzeki znajduje się po stronie ukraińskiej. Gdzie nocować? Ośrodki przyjazne rodzinom z dziećmi W malowniczych i pełnych uroku Bieszczadach znajdziecie wiele miejsc noclegowych rozlokowanych w sercach miast, w mniejszych miasteczkach, na skraju wsi, a nawet w totalnej głuszy, z dala od zgiełku i turystów. Spośród licznych ofert polecamy Wam ośrodki przyjazne rodzinom z dziećmi, które zapewnią Wam komfortowe warunki pobytu i dostarczą ciekawych propozycji na spędzenie czasu. Gościniec Rabe Link do Gościńca Rabe: Chatki Agatki Link do domków Chatki Agatki: Modryna W miejscowości Strzebowiska na terenie Ciśniańsko-Wetlińskiego Parku Krajobrazowego znajdują się 2 gościnne domy Modryna. Możecie tu liczyć na wypoczynek w pokojach z łazienkami, dwupoziomowych rodzinnych studiach lub apartamentach z aneksem kuchennym. Ośrodek dysponuje dużym terenem rekreacyjnym, placem zabaw, kącikiem zabaw i feruje bogaty program animacji. Na miejscu dostępne są liczne udogodnienia przydatne w opiece nad maluszkami i można wykupić smaczne, domowe posiłki. Link do Domku Modryna: Domki pod Horbem Podczas gdy w Modrynie możecie wypoczywać niezależnie od pory roku, Domki pod Horbem w miejscowości Myczków zapraszają w sezonie od kwietnia do października. Kameralny ośrodek przyjazny rodzinom z dziećmi tworzą 3 letniskowe domki z możliwością ogrzewania w chłodniejszych miesiącach. Ich komfortowo wyposażone wnętrza stwarzają wygodną przestrzeń dla 5 – 8 wypoczywających, w tym małych dzieci, dla których przygotowano wiele udogodnień. Starszaki mogą brykać w sadzie, ogrodzie i na placu zabaw. Miłośnicy gier zagrają w siatkówkę, a fani grillowania miło spędzą czas na biesiadach w ogrodzie. Powyższe ośrodki znajdują się blisko lasów, które zapewniają ciszę i kontakt z piękną bieszczadzką przyrodą. Na tym kończymy pierwszą część naszego przewodnika po Bieszczadach. Mamy nadzieję, że wśród naszych propozycji wybraliście dogodne miejsce noclegowe i trasy adekwatne do wieku i możliwości waszych dzieci i że pewnego dnia wspólnie spędzicie czas na górskim szlaku, ciesząc się pięknem przyrody oraz towarzystwem najbliższych. Zachęcamy również do przeczytania kolejnej części przewodnika, w której poznacie bieszczadzkie miejscowości z dużą liczbą wyjść na szlaki i dowiecie się, jakie inne atrakcje, oprócz górskich wędrówek, czekają na Was w chcecie poczytać o atrakcyjnych miejscach, które warto odwiedzić z dziećmi w Bieszczadach, koniecznie zajrzyjcie do naszego artykułu:Bieszczady - atrakcje dla dzieci. Przeczytałeś artykuł w portalu - Miejsca Przyjazne DzieciomPOLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM: >>KLIKNIJ TU<< Jeśli podoba Ci się nasz artykuł lub masz do niego uwagi, zostaw komentarz poniżej. WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE Portal
Bieszczady graniczą zarówno z Ukrainą, jak i ze Słowacją. W Ustrzykach Górnych, na Rawce, jest zejście do Krzemieńca – punktu styku tych trzech granic. Nie należy dyskutować z ukraińskimi celnikami, patrolującymi szlaki, a chcą przekroczyć granicę – potrzebna jest zieloną kartę pojazdu no i oczywiście paszport.
Bieszczady to góry, które odwiedzamy z dziećmi zdecydowanie najczęściej. Niestety na przestrzeni ostatnich kilku lat stały się niezwykle popularne, zwłaszcza latem. Dlatego najczęściej też Bieszczady odwiedzamy po sezonie – jesienią, gdy już tłumy na szlakach są mniejsze, a znalezienie miejsca noclegowego nie graniczy z cudem. Bieszczady to idealne góry na pierwsze spotkanie dzieci z górskimi wędrówkami. Nie za wysokie, raczej łagodne zbocza, piękne widoki, no i połoniny. My nasze dzieci zarażamy Bieszczadami w zasadzie od kiedy były jeszcze w brzuchu. Najpierw Mania przeszła z nami najpopularniejsze połoniny, później już z Jasiem weszliśmy na Bukowe Berdo. Przy okazji tegorocznego wyjazdu weszliśmy na najwyższy szczyt Bieszczad – Tarnicę. Czas w Bieszczadach wykorzystujemy maksymalnie (w końcu mamy tu z Warszawy blisko siedmiogodzinną trasę) dlatego też Tarnica to dla nas za mało :-) i postanowiliśmy zdobyć jeszcze jakiś szczyt. Z psem w Bieszczady Zawsze jak tylko możemy zabrać ze sobą na wyjazd psa, to to robimy. Bieszczady z psem to jednak niekoniecznie oczywisty pomysł. Przede wszystkim z psem nie wejdziemy do Bieszczadzkiego Parku Narodowego, niezależnie od tego, czy jest na smyczy czy w kagańcu. Władze Parku wychodzą z założenia, że pies może przyciągnąć niepotrzebnie uwagę zwierząt, np. niedźwiedzi, których jest w Bieszczadach całkiem sporo. Dlatego też szukamy takich miejsc noclegowych, w których po pierwsze pies jest akceptowalny, a po drugie jest co robić z psem ostatniego dnia pobytu. W tym przypadku szukaliśmy szlaków, które leżą poza Bieszczadzkim Parkiem Narodowym, tak żeby Makaron mógł iść z nami. W końcu logika podpowiada, że tam już niedźwiedzi nie spotkamy. Wielkie Jasło – niepozorny szczyt Mieliśmy jeszcze jeden warunek – miało być łatwo, ponieważ do naszej bieszczadzkiej przygody dołączyła rodzina Tomka, którego możecie kojarzyć z naszych islandzkich przygód. Także ekipą składającą się z czwórki dorosły, szóstki dzieci i psa ruszyliśmy zdobywać Wielkie Jasło – 1153 m Niby nic, powiecie, a jednak coś :-). Nikt z nas nie sprawdził przed wyjściem profilu wysokości, to znaczy ile mamy podejść, ile zejść i ile będziemy się musieli w sumie wspiąć do góry. Dopiero będąc na szlaku, tak w połowie drogi (szlak ma około 4 km w jedną stroną) zorientowałem się, że czeka nas non stop wspinaczka. W sumie 555 metrów przewyższenia. O ile nie brzmi to źle dla dorosłego, to dla dzieci może się okazać nie lada wyzwaniem. Szczególnie dla tych nieprzyzwyczajonych do górskich wędrówek. Na nasze szczęście, młodsza część ekipy miała tylko kilka chwil zwątpienia, a wzajemna motywacja dzieci i rodziców pozwoliła wszystkim wdrapać się na szczyt. Można powiedzieć, że Wielkie Jasło okazało się być trudniejszym i bardziej wymagającym szlakiem, niż wejście na najwyższy szczyt Bieszczad. Zebraliśmy niezłą ekipę, co? :) Na szczycie Wielkiego Jasła zrobiliśmy sobie piknik Grzechowisko – miejsce z duszą Jak się nad tym dobrze zastanowić, to to, co nas przyciąga w Bieszczady, to ludzie i miejsca. Jeszcze nigdy nie trafiliśmy w Bieszczadach źle. Tym razem nie było inaczej. Grzechowisko poznaliśmy dzięki naszemu Instagramowi. Czasem tak już mamy, że jeszcze zanim kogoś poznasz, to już masz poczucie, że to ludzie z Twojej bajki. My tak mieliśmy z Lucyną i Marcinem, gospodarzami Grzechowiska. Grzechowisko w całej okazałości Do Wetliny dojechaliśmy późnym wieczorem i może dobrze, bo większy szok przeżyliśmy rano. Ten widok z kuchni i tarasu jest wart milion dolarów. A że pogoda nam dopisywała, to człowiek miał ochotę wypić poranną kawę na zewnątrz i łapać ostatnie promienie słońca w tym roku. Już dla samego widoku warto się tam wybrać. Widok z tarasu powala Lucyna i Marcin mają dwójkę dzieci, więc też nie obce są im potrzeby najmłodszych. Jasio do dziś wspomina imprezę haloweenową, na której mógł się przebrać za smoka i za Spidermana. Dziewczyny – Mania, Klara i Kalinka – też cały wieczór chodziły w swoich strojach, nie chcąc ich w ogóle zdejmować. Tak w ogóle ta impreza zorganizowana przez Lucynę to był hit tego wyjazdu i na dobrą sprawę gór mogłoby nie być. Przynajmniej dla dzieci :).
Okiem Alexa to blog o rodzinnych podróżach po Polsce i Europie. Zwykle jeździmy w komplecie 2+2 czyli Ola, Marcin, Martyna i Agatka. Znajdziecie u nas porady, wskazówki, relacje z podróży. Więcej o nas możesz przeczytać tutaj.
Rawki to jeden z najlepszych punktów widokowych w Bieszczadach. Czy można na nie wejść zimą? Tak, jeśli nie zlekceważymy wycieczki i zadbamy o podstawowe wyposażenie turystyczne. Wycieczkę na Rawki w zimie można zaproponować wszystkim górołazom, którzy choć trochę chodzili już po zimowych szlakach. Jeśli planujecie wejście od Przełęczy Wyżniańskiej, przygotujcie się na strome podejście, weźcie kijki i raczki turystyczne, a przy dobrej pogodzie gwarantujemy świetną przygodę i przepiękne rozległe widoki, jedne z najpiękniejszych w całych Bieszczadach! Zimowe wejście na Rawki zielonym szlakiem z Przełęczy Wyżniańskiej Informacje praktyczne Na szlak ruszamy z parkingu na Przełęczy Wyżniańskiej (płatny 15 zł za dzień postoju). tego samego, z którego możemy powędrować na Połoninę Caryńską (przy odpowiednim rozplanowaniu czasu te dwie wycieczki można więc połączyć, tak jak zrobiliśmy to my – opis zimowego wejścia na Caryńską znajdziecie tutaj). Zielony szlak prowadzi najpierw do Bacówki PTTK pod Małą Rawką, a potem na Małą Rawkę. Dalej – przez kopuły szczytowe Małej i Wielkiej Rawki do rozstaju szlaków przy granicy z Ukrainą – idziemy już żółtym szlakiem. Wycieczkę na Rawki można przedłużyć o wyskoczenie na trójstyk granic Polski, Słowacji i Ukrainy na Krzemieńcu (Kremenarosie), ale dzisiaj już zabrakło nam na to czasu (taką trasę zrobiliśmy jakiś czas temu w maju, opis wycieczki na Kremenaros znajdziecie tutaj) Samo wejście z bacówki na obie Rawki i zejście z powrotem do schroniska w warunkach zimowych zajęło nam 2,5 godziny. Dodatkowo trzeba doliczyć czas na dwukrotne pokonanie trasy między parkingiem a schroniskiem (po niespełna 20 minut) i oczywiście czas na ewentualny odpoczynek w bacówce (warto skusić się na naleśniki z jagodami – są pyszne!). Łącznie na wycieczkę trzeba przeznaczyć przynajmniej cztery godziny. Rodzinom z małymi dziećmi nie polecamy wchodzenia na Rawki z nosidełkiem w zimie, bo szlak potrafi być naprawdę śliski – drewniane schody zimą zamieniają się w jedną wielką zjeżdżalnię. Kilkulatki też mogłyby się zniechęcić, a piękne widoki raczej nie będą dla nich wystarczającą nagrodą za mozolne podejście. Ze szlakiem poradzą sobie spokojnie starsze dzieci, choć na najbardziej stromych odcinkach przyda się rodzicielska asekuracja. Dojście do Bacówki PTTK pod Małą Rawką Ten krótki (kilometrowy) odcinek szlaku jest dla nas dzisiaj tylko łącznikiem pomiędzy wycieczkami na Caryńską i Rawki. Jednak dla rodzinki z małymi dziećmi już sam spacerek do schroniska może być bardzo atrakcyjny. Droga jest łatwa, dobrze przedeptana, z rozległych pól rozciągają się całkiem ładne widoki na połoniny i gniazdo Tarnicy. Szlak z Przełęczy Wyżniańskiej do Bacówki pod Małą Rawką to dobrze przedeptana arteria. Bacówka pod Małą Rawką – na razie krótki odpoczynek, bo przed nami jeszcze sporo do przejścia. Podejście zielonym szlakiem na Małą Rawkę Co tu dużo mówić – kto tędy wchodził, ten wie, że to jedno z najbardziej stromych podejść w Bieszczadach. W warunkach zimowych pod wyślizganym śniegiem nawet nie widać wygodnych schodów, więc lekko nie jest – turystyczne raczki na tym odcinku znacznie ułatwią nam życie. Przed szczytem szlak prowadzi już nieco łagodniej, ale cały czas jest ślisko – dla wygody warto wziąć ze sobą kijki teleskopowe lub chociaż zwykłe narciarskie. 😉 Na wycieczce na Rawki wysiłek szybko jednak zostaje nagrodzony. Drewniane schody zimą zamieniają się w jedną wielką zjeżdżalnię. Mała Rawka . Mała Rawka i Wielka Rawka – widokowe szczyty w zimowej odsłonie Widok z Rawek to jedna z najpiękniejszych panoram w całych Bieszczadach. Przy dobrych warunkach można stąd zobaczyć nawet Tatry, nieziemsko pięknie prezentują się stąd także ukraińskie Karpaty. Zdecydowanie warto podejść aż za kulminację Wielkiej Rawki – widoki stamtąd zyskują na głębi. Zimowy wiatr daje się nam dziś mocno we znaki na kopułach szczytowych Rawek, więc szybciutko zawracamy w stronę schroniska. Cudownie ciepłe wnętrze i przepyszne naleśniki z jagodami są najlepszym zwieńczeniem dzisiejszych wycieczek – na Caryńską i Rawki. Do samochodu wracamy już po ciemku, zaliczając popisową glebę na drodze dojściowej tuż po tym, jak R. stwierdził, że „eee, tutaj to już w ogóle ślisko nie jest” 😉 Po raz kolejny podziwiamy dzisiaj gniazdo Tarnicy. Ach, te Bieszczady… Na Wielką Rawkę jeszcze kawałek drogi. Postanawiamy sobie, że kiedyś wybierzemy się na ukraińską stronę. Na rozstaju przy Wielkiej Rawce. Wielka Rawka zdobyta, pora wracać. Tędy niebieski szlak sprowadza w stronę Ustrzyk Górnych. Widoczność jest dzisiaj rewelacyjna. Zachodźże słoneczko… Trudno powstrzymać się przed robieniem kolejnych zdjęć. Na pierwszym planie Dział, a dalej Połonina Wetlińska. Z Małej Rawki odgałęzia się szlak przez Dział do Wetliny. Jeśli podobają Wam się zimowe Bieszczady, to odsyłamy do wpisu, w którym opisujemy najpiękniejsze zimowe wycieczki po bieszczadzkich szlakach. Znajdziecie go tutaj. Jeszcze więcej propozycji wycieczek po Bieszczadach, także w letniej odsłonie, znajdziecie tutaj. 🙂
Przegląd informacji o różnych pasmach Beskidów pod kątem wyjazdu z dziećmi znajdziecie tutaj: Beskidy z dzieckiem. atomiast o tym, po co jechać z dzieckiem w góry, jak się do tego przygotować, co ze sobą zabrać oraz jak bezpiecznie po górach wędrować, przeczytacie w naszym artykule "Góry dla dzieci". GDZIE W GÓRY Z DZIECKIEM ZIMĄ?
Atrakcje dla rodzin w Bieszczadach Chcecie wybrać się z dziećmi w Bieszczady? Ale czy poza chodzeniem po górach (które naszym zdaniem jest jedną z najwspanialszych form rodzinnego spędzania czasu ), znajdą tu jakieś inne atrakcje dla dzieci? Otóż zdecydowanie możemy odpowiedzieć: TAK! I to całkiem sporo… Bieszczady, które kojarzą się przede wszystkim z dzikością, lasami i połoninami, zaskakują liczbą i różnorodnością ciekawych miejsc, które warto odwiedzić całą rodziną. Z uroków przyrody można czerpać tu nie tylko na górskich szlakach. Jest przecież Zapora w Solinie, na którą można się wspiąć, by podziwiać piękno krajobrazu i Jezioro Solińskie, które zachęca do kontemplowania przyrody z perspektywy wody. W podróż pełną malowniczych widoków, ale i niezapomnianych wrażeń zapraszają bieszczadzkie drezyny rowerowe i słynna wąskotorowa kolejka, której wagoniki turkocą, mknąc po torach wśród lasów i wsi. Nie brakuje ścieżek spacerowych, dzięki którym można niemal zanurzyć się w bieszczadzkie lasy, i dzikich zwierząt, które w nich żyją. Choć zwierzaki w lasach bywają najczęściej niedostępne dla ludzkiego oka, spotkanie z żubrami z bieszczadzkiej zagrody w Mucznem, mieszkańcami lokalnego mini zoo w Lisznej oraz przejażdżki na grzbiecie koni huculskich zaspokajają potrzebę kontaktu z przedstawicielami tutejszej (i nie tylko) fauny. Źródło zdjęcia: Walory przyrodnicze są niewątpliwie największą atrakcją regionu. Jednak o tych typowo turystycznych atrakcjach, umilających czas rodzinom z dziećmi również nie zapomniano. Jako bardzo różnorodna etnicznie część Polski, Bieszczady zaskakują liczbą wspaniałych cerkwi, historią, wielokulturowością, tradycjami, a nawet specjałami kuchni żyjących tu niegdyś Łemków czy Bojków. W muzeach poznacie historię ich życia, dotkniecie przedmiotów, których i oni niegdyś dotykali, zajrzycie do chat będących ich azylem, z których to w końcu zostali niestety wypędzeni. W architekturze cerkiewnej odczytacie nie tylko styl budownictwa sakralnego typowy dla poszczególnych grup etnicznych, ale również rozdział historii związanej regionem pogranicza polsko-ukraińskiego. Spędzając urlop z dziećmi w Bieszczadach, wszyscy będziecie wspaniale się bawić i sporo dowiecie się o tym pięknym zakątku Polski. Bieszczadzka Legenda Na dobry początek – dla dzieci legenda o Bieszczadach. Aż trudno pojąć, że to budzące niepohamowany zachwyt dzieło natury, zwane Bieszczadami, było niegdyś - jak głosi legenda - krainą zła, awantur i diabelskich harców. W miejscu, można by rzec, zapomnianym przez Boga, żaden anioł nie chciał czynić dobra. Dlatego dla zachowania równowagi mieszkające tu diabły – Biesy i Czady postanowiły wykazać się przyzwoitością. Zdając się na ślepy los, rzuciły monetą, która przesądziła o tym, że Biesy nadal będą czynić zło, Czady natomiast przejdą na jasną stronę mocy i od teraz będą diabelskimi aniołami od czynienia dobra. Dzięki harmonii, jaka tu zapanowała, ten przepiękny i dotąd bezimienny skrawek ziemi zyskał nazwę Bieszczady. Z czasem zaczęli zasiedlać go ludzie, a dziś ochoczo odwiedzają go turyści z całego świata, w tym rodziny z małymi dziećmi. ATRAKCJE PRZYRODNICZE Bieszczadzki Park Narodowy Bieszczadzki Park Narodowy z siedzibą w Ustrzykach Górnych powstał w 1973 r. Zajmuje 292,02 km² powierzchni południowo-wschodniej części województwa podkarpackiego. Jako 3 co do wielkości park narodowy w Polsce, plasuje się jednocześnie na pierwszej pozycji wśród największych parków narodowych w polskich górach. Razem z Cieśniańsko-Wetlińskim Parkiem Krajobrazowym i Parkiem Krajobrazowym Doliny Sanu tworzy rezerwat biosfery "Karpaty Wschodnie". Bieszczadzki Park Narodowy ma wszystko, za co można pokochać Bieszczady – bogatą faunę i florę, ciekawe szlaki turystyczne i ścieżki przyrodnicze idealne na pierwsze wędrówki z dziećmi, górujące nad dolinami szczyty ( Tarnicę, Krzemień, Halicz, Wielką Rawkę, Smerek, Opołonek – najdalej wysunięty na południe punkt Polski), połoniny (Połoniny Caryńska i Wetlińska), wijące się rzeki ( San, Wetlina), potoki ( Hulski, Hylaty), niezwykłe widoki i interesującą architekturę sakralną pogranicza polsko-ukraińskiego. Niemal 90% powierzchni parku porastają lasy, będące w dużej mierze naturalną puszczą karpacką. Prócz rysia, który spogląda na turystów z herbu parku, żyją tu niedźwiedzie, żubry, żbiki, węże eskulapa i wiele gatunków ssaków, ptaków, płazów, gadów, a także kilkadziesiąt gatunków roślin chronionych. Niektóre z nich pewnie spotkacie na szlaku, a żubry – w Pokazowej Zagrodzie Żubrów w Mucznem. Na terenie parku dominuje turystyka piesza. Jednak wielbiciele jazdy konnej, na nartach i rowerze też znajdą tu okazję do uprawiania ulubionej aktywności sportowej. Rodziny z dziećmi, takie jak Wasza usatysfakcjonują również liczne atrakcje turystyczne, które gwarantują mile spędzony czas i mnóstwo wrażeń. Przemierzając szlaki, wędrując po ścieżkach dydaktycznych i przyrodniczo-historycznych lepiej poznacie park i jego przyrodę, region Podkarpacia oraz tutejszą kulturę. A więcej o szlakach, połoninach i górskich szczytach przeczytacie w pierwszej części naszego przewodnika: „Bieszczady – szlaki dla dzieci”. Więcej informacji o Bieszczadzkim Parku Narodowym: Wodospad Siklawa Ostrowskich w Wetlinie Niewielki, bo 5-metrowy wodospad zwany Siklawą Ostrowskich mimo swego rozmiaru jest jedną z najwyższych kaskad w Bieszczadach. Być może widzieliście już większe i bardziej okazałe wodospady, jednak Siklawie Ostrowskich warto poświęcić trochę uwagi, szczególnie jeśli spędzacie urlop w Wetlinie lub okolicach. Położony wśród leśnej zieleni wodospad wygląda naprawdę malowniczo. Znajduje się na potoku Słowiańskim, który początek bierze na Przełęczy M. Orłowicza i kończy swój bieg w rzece Wetlina. Jeśli mielibyście ochotę go zobaczyć, kierujcie się do części wsi Wetlina zwanej Stare Sioło. W zależności od pory roku i pogody, wodospad przybiera bardziej lub mniej imponujące rozmiary. Przez większą część roku i po bardziej obfitych opadach przejeżdżający przez Stare Sioło widzą go z samochodu. Latem wygląda nieco skromniej. Wtedy trzeba się pofatygować i wysiąść z auta, by go zobaczyć. Odcinek do pokonania jest jednak krótki, bo wodospad znajduje się ok. 100 m od drogi głównej. Dojdziecie do niego z okolic przystanku PKS, kierując się drogą asfaltową w stronę ośrodka Piotrowa Polana, który razem z pensjonatem Leśny Dwór należy do rodziny Ostrowskich. (Jeżeli do tej pory zastanawialiście się, komu wodospad zawdzięcza swoją nazwę, teraz nie będziecie mieć już wątpliwości). Dalej poprowadzą Was tabliczki informacyjne. Kaskadę można oglądać, stojąc zarówno na górze, jak i na dole. Skarpa jest jednak dość stroma, dlatego decydując się na zejście z małymi dziećmi, musicie być bardzo ostrożni. Wodospad Siklawa Ostrowskich: GPS: Wodospad Szepit na potoku Hylaty Zatwarnica to świetna baza wypadowa na górskie szlaki i do dwóch znanych bieszczadzkich wodospadów. Kierując się na zachód, dotrzecie do wodospadu na potoku Hulskim, wybierając natomiast kierunek południowy, dojdziecie do najbardziej imponującej kaskady w Bieszczadach – wodospadu Szepit na potoku Hylaty. Przy zatwarnickiej Chacie Bojkowskiej dostrzeżecie drogowskaz na oznaczonej na zielono ścieżce przyrodniczo-historycznej "Hylaty". Powinniście nią podążać przez ok. 20 - 30 minut. Miejscami droga może być rozjeżdżona i nierówna, więc pamiętajcie o wygodnych, trekkingowych butach. Niespiesznym tempem dotrzecie do 8-metrowego Szepitu, który stanowi piękny pomnik przyrody nieożywionej. W obrębie wodospadu zadbano o odpowiednią infrastrukturę np. ławki, na których możecie odpocząć. Niebezpieczne miejsca zagrodzono barierkami, a tam, skąd rozpościera się najlepszy widok na wodospad, utworzono platformę widokową. Wodospad na potoku Hylaty: GPS: Rezerwat Hulskie i wodospad na potoku Hulskim Rezerwat Hulskie znajduje się na północnych stokach pasma Otrytu, na terenie gminy Lutowiska, w granicach Parku Krajobrazowego Doliny Sanu. Swoją nazwę zawdzięcza szczytowi Hulskie (846 m którego zbocza częściowo znajdują się w jego obszarze. Czasem bywa mylony z dawną wsią o tej samej nazwie, która jednak leży po drugiej stronie Sanu. Rezerwat powstał w celu ochrony lasów bukowo-jodłowych oraz zróżnicowanej fauny. Przyznacie pewnie, że tak bogaty przyrodniczo region Polski, jakim są Bieszczady, warto chronić, by mogło go podziwiać jeszcze więcej miłośników spędzania czasu na łonie natury? Wśród wysokich, sięgających do 30 m buków, jodeł, jaworów, wiązów i jesionów schronienie znalazły żbiki, rysie, niedźwiedzie brunatne, wilki, orliki i orły przednie. Drapieżników trudno tu jednak upatrywać. Raczej unikają spotkań z turystami. Gady i płazy to co innego. Być może uda Wam się dostrzec przemykającego w zaroślach węża eskulapa, żmiję zygzakowatą (tej drugiej unikajcie, ponieważ jest jadowita), salamandrę plamistą, traszkę lub kumaka górskiego, którego poznacie po zabarwionym na żółto i czarno brzuchu. Do rezerwatu najszybciej dostaniecie się, wędrując z parkingu w Sękowcu oddalonego o ok. 1,5 km. Na wysokości Domków Letniskowych Sękowiec pojawi się rozwidlenie dróg z tablicami informacyjnymi. Jedna z nich powie Wam, jak dojść do Rezerwatu Krywe, druga, wskaże kierunek na Rezerwat Hulskie i liczącą 3 km ścieżkę przyrodniczo-dydaktyczną "Hulskie". Trasa w większości wiedzie przez las, choć urozmaicenia nie brakuje. Miniecie zagajnik, łąkę, potok płynący wąwozem i nieczynną retortę, wykorzystywaną niegdyś do wypału węgla drzewnego. Momentami może być mroczno (gdyż bujne korony starych drzew skutecznie osłaniają przed słońcem) i stromo (bo ścieżka podchodzi pod górkę). Droga nie jest jednak zbyt uciążliwa. Dzieci nie zdążą się zmęczyć. Rezerwat Hulskie jest oazą spokoju, ciszy i niezwykłego piękna przyrody, w którą człowiek stara się nie ingerować. Wędrując po górach, dojdziecie do niego również z Chaty Socjologa. Największą ozdobą rezerwatu jest wodospad na potoku Hulskim, który dzieli się na dwa odcinki – górny i dolny. Potok Hulski bierze swój początek na północnych stokach szczytu Smerek, płynie przez nieistniejącą wieś Hulskie, tworzy zachwycające kaskady i uchodzi do Sanu. Górny wodospad jest szerszy, ale niższy. Zejście do niego z dziećmi może być trudne, gdyż prowadzi po stromej skarpie. Za to do wodospadu dolnego dostaniecie się bez większego problemu – po mostku. Woda spływa tu z jednego progu i przecina potok. Sam wodospad często porównuje się z wodospadem Szepit na potoku Hylaty. Droga do wodospadu jest nieco inna niż ta, która prowadzi do rezerwatu. Chcąc zobaczyć bieszczadzkie kaskady, najwygodniej Wam będzie wyruszyć z Zatwarnicy. Pod kościołem możecie zaparkować auto, a czerwonym szlakiem pod górę udać się w kierunki wsi Hulskie. To odcinek dłuższej ścieżki historyczno-przyrodniczą Przysłup Caryński – Krywe. Po przebyciu mostku nad strumykiem dojdziecie do rozwidlenia z drogowskazem na Krywe. Kierujcie się jednak leśną ścieżką w stronę, w którą prowadzi potok. Po ok. 20 minutach marszu dotrzecie do celu. Wodospad na potoku zlokalizujecie bardziej ze słuchu niż przy pomocy drogowskazów. Gdy usłyszycie wyraźny szum wody (po większych opadach – głośniejszy, po skromnych opadach – cichszy), będziecie wiedzieć, że za chwilę Waszym oczom ukażą się kaskady. Widok z pewnością Wam się spodoba. Dolny odcinek wodospadu Hulskiego uchodzi za jeden z najpiękniejszych w Bieszczadach. Wodospad na potoku Hulskim: GPS: Muzeum Przyrodnicze i Ośrodek Naukowo-Dydaktyczny Bieszczadzkiego Parku Narodowego w Ustrzykach Dolnych W górach nigdy nie jesteśmy sami. Nawet jeżeli na szlaku nie ma nikogo, z zarośli może obserwować nas para tajemniczych oczu. Może to niedźwiedź albo jeleń, którego poroże do złudzenia przypomina gałęzie drzewa? Jak wygląda ryś? Ten, który posłużył za inspirację do utworzenia herbu Bieszczadzkiego Parku Narodowego? Czy potrzeba całej watahy wilków, by najeść się strachu, czy wystarczy tylko jeden? Czy żubr jest naprawdę tak wielki, jak go opisują, a niedźwiedź tak straszny, jak go sobie zwykle wyobrażamy? Wszystkiego dowiecie się w Muzeum Przyrodniczym Bieszczadzkiego Parku Narodowego w Ustrzykach Dolnych (znajduje się poza rezerwatem). Zobaczycie tu z bliska nie tylko przedstawicieli górskiej fauny, ale także roślinność, która porasta połoniny, lasy, górskie doliny i szczyty. Źródło zdjęcia: Dowiecie się, kiedy i w jakich okolicznościach powstały pasma Karpat, jakie zwierzęta żyły tu w czasie epoki lodowcowej i jak na przestrzeni lat zmieniał się ten region Polski. Po obejrzeniu ekspozycji Wasze najmłodsze pociechy mogą spędzić chwilę w kąciku z grami i kolorowankami. Za wstęp do muzeum zapłacicie 7 zł w przypadku dorosłych, 5 zł dzieci. Muzeum honoruje Kartę Dużej Rodziny. Więcej informacji: ZWIERZĘTA – ATRAKCJA DLA DZIECI Zagroda Pokazowa Żubrów w Mucznem Polską krainą żubra jest Puszcza Białowieska. Jednak czy wecie, że drugim miejscem, gdzie żyje największe stado żubrów w Polsce, są właśnie Bieszczady? Dostojnego króla puszczy możecie podziwiać w Mucznem, w tamtejszej Zagrodzie pokazowej Żubrów. Zwierzęta przyjechały tu z różnych części Europy. Jedne się tu rodzą, inne są wypuszczane, by zasmakować wolności. Jedno jest pewne - kilkuhektarowy obszar porośnięty lasem i urozmaicony potokiem stwarza im niemal naturalne środowisko życia. Pomiędzy jodłami i świerkami wiodą specjalnie wytyczone ścieżki z platformami widokowymi dla turystów. Warto odwiedzić to miejsce z dziećmi, zwłaszcza że wstęp jest bezpłatny. Wizyta w zagrodzie to jedna z niewielu okazji, by pokazać dzieciom niezwykłe żubry, żyjące w scenerii, która do złudzenia przypomina ich naturalne środowisko. Jeśli będziecie mieć szczęście i traficie na porę karmienia, przekonacie się, że te wielkie brodate kolosy swoją siłę i posturę zawdzięczają wegetariańskiej diecie. Leśny zwierzyniec w Lisznej Leśny zwierzyniec w Lisznej to słynne na całą okolicę zoo. Wielu mówi o nim "mini", co bywa mylące, zwłaszcza że liczba jego mieszkańców z roku na rok sukcesywnie wzrasta. Spotkacie tu nie tylko lisy, wiewiórki, sarny czy dziki, które być może zdarzyło Wam się widzieć podczas leśnych wędrówek. Zobaczycie też kaczki, łabędzie, daniele i króliki. Źródło zdjęcia: Jeśli myślicie, że to już cały zwierzyniec, zagrody z muflonami, jenotami, skunksami, szopami, nutriami, susłami, fretkami, a nawet świnkami morskimi rozwieją Wasze wątpliwości i utwierdzą, w przekonaniu, że to nie żadne mini zoo, ale prawdziwy zwierzyniec w sercu lasu. Tę wielogatunkową różnorodność możecie nie tylko podziwiać. Wiele zwierząt chętnie nadstawi grzbiet do pogłaskania i zje Wam prosto z ręki. W kasie kupicie specjalną karmę, a z regulaminu dowiecie się, które zwierzęta możecie karmić bez obaw, że stracicie palec. W DROGĘ Leśna Kolej Wąskotorowa Wyobraźcie sobie dzikie góry i cienką serpentynę wijącą się pomiędzy drzewami, która przecina doliny i wzniesienia oraz mknącą po niej kolej, która przez wiele lat była jedynym w Bieszczadach środkiem transportu wykorzystywanym do celów gospodarczych, np. przewozu drzewa z wycinki. Aktualnie potrzeby komunikacyjne rozwiązuje sieć połączeń drogowych, jednak kolejka pozostała i dziś wozi turystów. Znana pod nazwą Leśna Kolej Wąskotorowa stanowi jedną z ulubionych atrakcji rodzin z dziećmi. Źródło zdjęcia: Choć kursy odbywają się na zdecydowanie krótszym odcinku niż w przeszłości, przejazd pozwala na kontemplowanie górskiej przyrody. To wygodny i szybki sposób, by pokazać dzieciom piękno polskiego krajobrazu. Dwie godziny na trasie Majdan – Balnica (przystanek) – Majdan spędzone w oryginalnych drewnianych wagonikach, które mkną (choć nieprędko) po mostkach, mijając wsie, lasy i wspaniałe widoki, obfitują w mnóstwo pozytywnych emocji. Wycieczka robi wrażenie nie tylko na dzieciach, ale i na dorosłych. Kursy rozpoczynają się w maju, a bilety można kupić w kasie lub online, co jest zdecydowanie lepszym rozwiązaniem, jeżeli chcecie uniknąć rozczarowania. Bilety znikają jak przysłowiowe świeże bułeczki, a kolejka ustawia się na długo przed otwarciem kasy. Stacja Leśnej Kolei Wąskotorowej znajduje się w miejscowości Majdan przy muzeum prezentującym atrybuty związane z kolejnictwem. Jeśli zechcecie, możecie je odwiedzić. Więcej informacji: Bieszczadzkie Drezyny Rowerowe Macie ochotę na nietypową wycieczkę rowerową? Dlaczego nietypową? Przyznacie, że przejażdżka na rowerze po torach to dość oryginalny i nieczęsty sposób poznawania okolicy. Prawda? W Bieszczadach jednak taka forma zwiedzania jest możliwa. Co więcej, cieszy się dużym zainteresowaniem i dzieci i dorosłych. Mowa o Bieszczadzkich Drezynach Rowerowych, atrakcji, która znajduje się miejscowości Uherce Mineralne. Drezyny to platformy z dwoma rowerami lub dwoma tandemami i ławeczką. Zazwyczaj dorośli pedałują, dzieci z tylnej ławeczki podziwiają piękno otaczającej przyrody. Wyobraźcie sobie, jak jedziecie przez zielony tunel drzew, nad wami bieszczadzkie niebo, a "pod kołami" kobierzec białych kwiatów. Źródło zdjęcia: Brzmi zachęcająco? Nie zwlekajcie z rezerwacją biletów, bo chętnych jest wielu. Kilkuosobową drezynę możecie wynająć na 1,5 lub 2 h, by wyruszyć w niezwykłą podróż na jednej z kilku malowniczych tras przejazdowych. Czy dzieci zapamiętają taką przejażdżkę? Wybierzcie się w Bieszczady i sprawdźcie. Więcej informacji: Jazda konna Choć w Bieszczadach nie ma liniowych kolei górskich ani krzesełkowych, z których moglibyście podziwiać bieszczadzkie krajobrazy, to jednak możecie wzbić się nieco ponad ziemię, by doświadczać tutejszej przyrody z perspektywy końskiego grzbietu. Jeśli jesteście miłośnikami jazdy konnej lub po prostu lubicie konie, możecie skorzystać z oferty lokalnych stadnin. Lekcje jazdy dostosowane są do poziomu umiejętności jeźdźców. Jeżeli jesteście wprawnymi jeźdźcami, sami możecie poprowadzić konia. Jeśli niepewnie czujecie się w siodle, instruktor/opiekun chętnie pomoże. Przejażdżka leśnymi duktami Bieszczadzkiego Szlaku Konnego z pewnością dostarczy Wam wielu wspaniałych wrażeń. Możecie też poprzestać na wizycie w stadninie – nauce jazdy, obserwowaniu koni, głaskaniu ich, uczestniczeniu w karmieniu czy oporządzaniu. Stadniny znajdziecie w miejscowościach: Stężnica, Berezka, Dwernik, Nowica (rajdy konne), Tarnawa Niżna, Trohaniec i Średnie Małe (3 stadniny koni huculskich). Wędrując po Bieszczadach, z pewnością nie raz zobaczycie pasące się na wolności stada koni huculskich zwanych hucułami. Konie te świetnie radzą sobie w górskich warunkach klimatycznych, a ich obecność na łąkach stanowi niezapomniany widok, który budzi zachwyt i radość. NIETYPOWE ATRAKCJE BIESZCZAD Plenerowe Muzeum Wypału Węgla Drzewnego w Mucznem Jeszcze do niedawna dymiące retorty stanowiły stały krajobraz bieszczadzkiego krajobrazu. Z biegiem lat sukcesywnie jednak z niego znikały. Prognozy przepowiadają, że niedługo przestaną dymić również ostatnie zachowane piece, a dziedzictwo kulturowe regionu stanie się reliktem przeszłości. Aby tak się nie stało, w Mucznem na terenie Nadleśnictwa Stuposiany powstało Plenerowe Muzeum Wypału Węgla Drzewnego, które przybliży Wam tradycję wypalania drewna bukowego i węgla drzewnego w tej części Polski. Poznacie w nim pracę węglarzy i proces wypału węgla drzewnego, zobaczycie, jak wyglądają retorty i jak budowano mielerze – kopce do wypału, których używano, zanim powstały retorty. Jedno z takich miejsc wypału węgla drzewnego zobaczycie na trasie do Łopienki, o której pisaliśmy w pierwszej części naszego przewodnika po Bieszczadach. Park Gwiezdnego Nieba w Lutowiskach Postęp cywilizacji doprowadził do tego, że obecnie nie tak łatwo znaleźć miejsce, w którym zobaczycie nocne niebo błyszczące tylko światłem gwiazd, nie zakłóconym sztucznymi światłami cywilizacji. W poszukiwaniu takiego miejsca możecie wybrać się w zachodnie Sudety do Izerskiego Parku Ciemnego Nieba. Jednak skoro już jesteście w Bieszczadach, skorzystajcie z okazji, by urodę regionu podziwiać w tutejszym Parku Gwiezdnego Nieba (lub Parku Ciemnego Nieba, obie nazwy funkcjonują) w gminie Lutowiska. Macie tu jedną z niewielu okazji, by odbyć międzygwiezdne wędrówki po niebie tak samo, jak robili to Kopernik i Galileusz. Leżąc wygodnie w leżakach, przykryci ciepłym kocem obejrzycie niezwykły nocny seans. Waszym przewodnikiem będzie astronom, który zabierze Was na spacer po Drodze Mlecznej, wskaże znane gwiazdozbiory, Galaktykę Andromedy, Wielką Mgławicę Oriona czy gromady gwiazd. Być może będzie to pierwszy raz, kiedy Wasze dzieci spojrzą przez prawdziwy teleskop, gołym okiem zobaczą sztucznego satelitę krążącego wokół Ziemi lub wypatrzą swój znak zodiaku? Być może dla Was wszystkich będzie to niepowtarzalna okazja do tego, by wykonać sobie pamiątkowe zdjęcie na tle Drogi Mlecznej? Pozwólcie dzieciom pójść spać później niż zwykle (choć po atrakcjach, jakich tu doświadczą, pewnie wcale nie będą mogły zasnąć) i zabierzcie je na wyjątkowy pokaz astronomiczny. Park Gwiezdnego Nieba w Bieszczadach jest drugim tego typu miejscem w Polsce. Jego obszar obejmuje teren Bieszczadzkiego Parku Narodowego, Ciśniańsko-Wetlińskiego Parku Krajobrazowego, Parku Krajobrazowego Doliny Sanu oraz tereny przygraniczne Międzynarodowego Rezerwatu Biosfery UNESCO „Karpaty Wschodnie”. W całości podlega ochronie, to znaczy, że nocnego nieba nikt tu nie "zanieczyszcza" sztucznym światłem. Więcej informacji: Ogród Biblijny w Myczkowcach Bieszczadzkim dziełom natury próbuje dorównać dzieło rąk ludzkich w postaci Ogrodu Biblijnego w Myczkowcach. Miejsce to powstało dla upamiętnienia rocznicy urodzin Ojca Świętego Jana Pawła II. Prezentuje sceny biblijne i rośliny wymienione na kartach Pisma Świętego ( drzewa oliwne, palmy daktylowe, figowce czy granaty). Inspiracji architektonicznych w tym wyjątkowym ogrodzie możecie doszukiwać się w biblijnych cytatach. Jeden z nich przeczytacie na murach wąskiej bramy, która prowadzi do ogrodu czy w kamiennej księdze. Misję ewangelizacji realizują tu siedmioramienny świecznik – Menora ukształtowany z bukszpanu z płomieniami, które nawiązują do obecności Boga wśród Izraelitów, sadzawka wypełniona czerwonym grysem, która przypomina Morze Czerwone, wykonana z piaskowca Góra Synaj, strumień symbolizujący rzekę Jordan czy pusty grób Chrystusowy. Podczas wizyty dowiecie się również, jakie gatunki zbóż uprawiano w czasach Jezusa, jak wyglądały winnice i prace rolnicze. Wstęp do Ogrodu Biblijnego jest bezpłatny, a wizyta w nim stanowi ciekawą lekcję religii i w oryginalny sposób zaznajamia z tematyką Starego i Nowego Testamentu. ATRAKCJE HISTORYCZNE Muzeum Historii Bieszczad w Czarnej Górnej W Czarnej Górnej między Ustrzykami Dolnymi i Górnymi znajduje się małe muzeum z wielką ekspozycją. To Muzeum Historii Bieszczad, w którym dzięki materialnym przedmiotom poznacie wartości historyczne i kulturowe regionu. Zbiory w większości pochodzą z XIX i XX w. i prezentują dokumenty, narzędzia codziennego użytku, pamiątki sakralne, przedmioty związane z przemysłem, rolnictwem, wojskowością czy zawodem kowala. Zobaczycie wśród nich np. nieśmiertelniki wojskowe, zbiór guzików, kowalskie gwoździownice, cerkiewne monstrancje, kolekcję cegieł z sygnaturami cegielni, w których powstały, tablice z czasów PRL, fragmenty maszyn parowych i do wydobywania ropy oraz wiele innych, często nadgryzionych zębem czasu przedmiotów. Dowiecie się też, że w pewnej synagodze w Lutowiskach pod sufitem wisiał pająk, a kleszczami usuwano zęby. Mimo dużej liczby, przekraczającej ponad 2000 sztuk, eksponaty są czytelnie poklasyfikowane. Opowiadają codzienność mieszkańców Bieszczad, ale też ich tragiczne losy związane z przesiedleniami. W ciągu kilkudziesięciu minut odbędziecie podróż w przeszłość, dzięki której Bieszczady będziecie postrzegać nie tylko jako piękny przyrodniczo, ale również bogaty historycznie i kulturowo obszar, położony na krańcu Polski. Źródło zdjęcia: Muzeum Kultury Duchowej i Materialnej Bojków w Myczkowie Bojkowie byli grupą etniczną, która zamieszkiwała obszar Karpat Wschodnich. Pewnie nieraz o nich słyszeliście przy okazji wędrówki po dawnych bieszczadzkich wsiach lub w czasie wizyty w cerkwi. Po II wojnie światowej większość z nich została przymusowo wysiedlona na teren Ukrainy, a ci, którzy zostali, rozproszyli się po Polsce. Jak wyglądało ich codzienne życie, dowiecie się, odwiedzając jedną z ciekawszych atrakcji w Bieszczadach – Muzeum Kultury Bojków w Myczkowie. Do utworzenia ekspozycji posłużyły przedmioty gromadzone przez lata, a pochodzące z Myczkowa i okolicznych miejscowości – Berezki, Terki, Polańczyka, Soliny, Wołkowyi czy Bukowca. Zobaczycie wśród nich rzeczy codziennego użytku, wyposażenie domostw, narzędzia. Nie brakuje też starych fotografii, które dokumentują wygląd i sposób ubierania się Bojków. Przewodnik w sposób wciągający opowiada o dawnych mieszkańcach Bieszczad, a przedmiotów można dotykać, co powinno spodobać się w szczególności Waszym pociechom. Od kilku lat ofertę muzeum wzbogaca wystawa Regionalnego Centrum Kultury, dzięki której już nie będziecie musieli sobie wyobrażać, jak wyglądały dawne bieszczadzkie wsie. Dokumentacja fotograficzna rozwieje wszelkie Wasze wątpliwości. W RCK możecie też podziwiać całkiem niemałą kolekcję militariów z czasów I i II wojny światowej. W Galerii u Bojków zaopatrzycie się natomiast w mapy, przewodniki i pamiątki lokalnych artystów i rzemieślników. ATRAKCJE NAD WODĄ Zapora w Solinie i Jezioro Solińskie Jezioro i zapora znajdują się właściwie już w Górach Sanocko-Turczańskich, ale nieodmiennie kojarzone są z Bieszczadami. Zapora Zapora, która zachwyca swym technologicznym i inżynieryjnym rozmachem, budzi niemałe zainteresowanie wśród turystów i nieodłącznie kojarzy się z bieszczadzkim krajobrazem. Stanowi obowiązkowy punkt wycieczek rodzinnych i miejsce, w którym można fantastycznie spędzić czas. Korona solińskiej zapory zachęca do spacerów i podziwiania otaczających wodę krajobrazów. Wrażenie robią nie tylko dzieła natury, ale także to, co stworzył człowiek. Biegnąca w dół betonowa ściana zapory i ziejąca ponad 80 m niżej przepaść wzbudzają niemałe emocje. Pamiętajcie jednak, by nie dać się ponieść silnym przeżyciom. Podczas spaceru trzeba zachować ostrożność. Niezwykłą zaporę można zwiedzać również od środka. Czyż nie jest to wspaniała informacja? Przewodnik zabierze Was do wnętrza największej tego typu betonowej budowli w Polsce, by opowiedzieć jej historię. Z pewnością wspomni o legendzie związanej z powstaniem zapory, o "dzięciołach" i Rosjaninie, który chciał prowadzić największe auto. Zaprosi Was na seans filmowy o technologiach wykorzystywanych w produkcji energii odnawialnych z naturalnych zasobów środowiska, czyli wiatru, słońca czy wody i oprowadzi po hali produkcyjnej elektrowni oraz hali maszyn. A wiecie, co w tym wszystkim będzie najlepsze? Będziecie sobie jak gdyby nigdy nic spacerować 6 m – nie tyle pod ziemią, ile – pod dnem Jeziora Solińskiego. Już sama informacja o tym wzbudza ekscytację, prawda? W perspektywie niecodziennych wrażeń nie zapomnijcie jednak o tym, by zabrać ciepłe ubranie. Maluchy Wam wtedy nie zmarzną. Wilgotność wewnątrz zapory osiąga 100%, a temperatura spada do 7-8 oC. Jezioro Solińskie Po przepięknym Jeziorze Solińskim możecie popływać żaglówką, łódką, kajakiem, rowerkiem wodnym lub wybrać się w rejs statkiem wycieczkowym, aby podziwiać przepiękne krajobrazy. Jest tu również Wake Park Solina, gdzie skorzystacie z dodatkowych atrakcji: platformy do skakania Quick Jump, najdłuższej w Bieszczadach tyrolki, wodnej tuby oraz „jazdy” na wakeboardzie i nartach wodnych. Zapora w Solinie i Jezioro Solińskie to wyjątkowe miejsca nie tylko w skali polskich atrakcji turystycznych. W Europie również się o nich mówi. Spędzicie tu wspaniały czas i zrobicie mnóstwo oryginalnych zdjęć. Loty widokowe nad Jeziorem Solińskim Jeśli już o zdjęciach mowa, to może chcielibyście zrobić je z lotu ptaka? Możliwość taką stwarzają loty widokowe, które organizują okoliczne firmy. Lot z widokiem na malownicze Jezioro Solińskie jest jednym z najkrótszych, a mimo to bardzo atrakcyjnych. Wzbijając się w powietrze, ujrzycie Zaporę w Solinie, góry porośnięte lasami i fragment doliny Sanu z przecinającymi ją rzekami – Sanem i Solinką. Zobaczycie również okoliczne miejscowości – Polańczyk, Zawóz, Wołkowyję, Bukowiec, Sakowczyk, Terkę i Chrewt, a także tereny po dawnych bieszczadzkich wsiach. Taka podniebna podróż nad bieszczadzkim morzem dostarczy Waszej rodzinie niezapomnianych emocji i mnóstwo estetycznych wrażeń, które - jeśli tylko zechcecie - możecie uwiecznić na fotografiach. Lot widokowy możecie odbyć o świcie, w ciągu dnia, o zachodzie słońca, w nocy, a nawet podczas kiepskiej pogody. Możecie być pewni, że za każdym razem zobaczycie inne zjawiskowe widoki. Źródło zdjęcia: *Loty widokowe organizują Szybowisko w Weremieniu k. Leska należące do Aeroklubu Bieszczadzkiego w Lesku i z siedzibą w Słomnikach k. Krakowa (loty odbywają się z Łobozewa Dolnego oddalonego o 2,5 km od Soliny). ATRAKCJE ARCHITEKTONICZNE Szlak Bieszczadzkich Cerkwi i Szlak Architektury Drewnianej Bieszczady wielu kojarzą się nie tylko z malowniczymi szlakami górskimi i pięknymi widokami, ale także z architekturą sakralną, będącą świadectwem wielokulturowego i wielowiekowego bogactwa społeczności żyjącej na pograniczu Polski, Ukrainy i Słowacji. I słusznie - świątyń różnych wyznań, które zachwycają swym wyglądem, tu nie brakuje. Niegdyś niemal każda wieś miała własną cerkiew. Niestety po II wojnie światowej wiele z nich uległo zniszczeniu. Te, które się zachowały, często wymagały renowacji, a nawet odbudowy. Dzięki zaangażowaniu ludzi, którzy pragnęli ocalić dziedzictwo tuziemców, niektóre z nich można dziś podziwiać, wędrując Szlakiem Bieszczadzkich Cerkwi. Duża część z nich należy również do Szlaku Architektury Drewnianej. Mimo, iż na terenie Bieszczad możemy mówić o dużym zagęszczeniu architektury drewnianej, to pomiędzy poszczególnymi obiektami najwygodniej Wam będzie przemieszczać się samochodem. Na Podkarpaciu wyznaczono 9 tras o łącznej długości aż 1 202 km, które uwzględniają nie tylko drewniane obiekty sakralne (cerkwie i kościoły), ale też skanseny, dworki i pałace. Promocją architektury cerkiewnej na terenie Bieszczad zajmuje się Podkarpacka Regionalna Organizacja Turystyczna w Rzeszowie, która wydała przewodnik z opisem tras i obiektów znajdujących się na Szlaku Architektury Drewnianej. Widnieją w nim Trasa Krośnieńsko-Brzozowska, która znajduje się na obszarze Czarnorzecko-Strzyżowskiego Parku Krajobrazowego i prezentuje najstarsze kościoły drewniane w Haczowie, Iwoniczu, Golcowej, Bliznem, Humniskach, Domaradzu. Trasa Sanocko-Dukielska na odcinku między Sanokiem a Komańczą, która przybliży Wam łemkowski wschodni i zachodni styl budownictwa sakralnego. A także trasy: Sanocko-Dynowska, Ustrzycko-Leska, Przemyska, Lubaczowska, Rzeszowsko-Jarosławska, Dębicko-Ropczycka i Tarnobrzesko-Niżańska. Jak widać wybór dogodnej trasy, jest niemały, a i obiekty na nich prezentowane z pewnością Was nie rozczarują. Do najbardziej znanych cerkwi w okolicy należą Cerkiew greckokatolicka pw. św. Michała Archanioła w Smolniku nad Sanem, Cerkiew św. Mikołaja w Chmielu, Cerkiew greckokatolicka pw. św. Michała Archanioła w Bystrem, Cerkiew greckokatolicka pw. św. Mikołaja w Hoszowie, Cerkiew greckokatolicka w Równi, Cerkiew prawosławna pw. Opieki Matki Bożej w Komańczy czy Cerkiew Narodzenia NMP w Żłobku. Ciekawe, która z nich najbardziej się Wam spodoba... Park miniatur – Centrum Kultury Ekumenicznej w Myczkowcach Najpiękniejsze i najbardziej znane budowle sakralne Bieszczad możecie obejrzeć w Parku Miniatur Centrum Kultury Ekumenicznej w Myczkowcach i nawet brak czasu czy ograniczenia wynikające z podróżowania z małymi dziećmi nie powinny być wystarczającym argumentem, by odmówić sobie tej przyjemności. Podobnie jak Ogród Biblijny, Park Miniatur powstał na cześć Jana Pawła II i odwołuje się do aspektów religijnych. Zajmuje ok. hektara powierzchni i prezentuje 140 makiet cerkwi greckokatolickich, prawosławnych oraz kościołów rzymskokatolickich, będących dziełem mieszkających tu Rusinów, Żydów, Bojków i Łemków. Przy wejściu do Parku przywita Was napis "Ponad wszystkim niech będzie miłość", przypominający o tym, że ponad podziałami i różnicami powinno być coś, co jest nadrzędne. To właśnie miłość. Wszystkie miniatury wykonano w skali 1:25. Wyglądają jak małe ogrodowe domki, tylko bardziej wymyślne architektonicznie. Niektóre przypominają nawet pałace, dlatego i dzieciom powinny się spodobać. Otoczone miniaturową roślinnością, do złudzenia przypominają swoje rzeczywiste odpowiedniki z Komańczy, Krościenka, Rzepedzi, Stefkowej, Sękowej i wielu innych miejscowości. Co więcej, zobaczycie wśród nich świątynie, które dziś już nie istnieją. Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku Podczas wędrówek po dawnych bieszczadzkich wsiach pewnie nie raz zastanawialiście się, co się stało z wysiedleńcami, jak wyglądało ich życie, zanim nakazano im opuszczenie domów i pozostawienie tego, co znali. Być może próbowaliście sobie wyobrazić ich codzienność, kulturę i wierzenia. Wiele Waszych pytań pewnie pozostałoby bez odpowiedzi, gdyby nie Muzeum Budownictwa Ludowego w Sanoku, zwane też sanockim skansenem. Muzeum to licząca 38 ha ekspozycja plenerowa, która prezentuje aż 120 obiektów identyfikowanych z grupami etnicznymi zamieszkującymi przed wojną południowo-wschodnie rubieże Polski. Ze względu na dużą liczbę obiektów, jest jednym z największych i przy okazji najpiękniej położonych tego typu muzeów na terenie Europy. Źródło zdjęcia: Jeżeli przemierzaliście Szlak Architektury Drewnianej i podziwialiście cerkwie, wiecie, że dawniej w Bieszczadach mieszkali nie tylko Polacy, ale też Rusini, Bojkowie, Łemkowie, Pogórzanie czy Dolinianie, których różniły wyznanie, kultura i obyczajowość. To właśnie im muzeum dedykowało swoją działalność, zapewniając pamięć wśród potomnych. Zobaczycie tu typowy układ zabudowy wiejskiej, odbudowane i zrekonstruowane chaty, obiekty sakralne, warsztaty i budynki użyteczności publicznej, które pięknie opowiadają historię wysiedleńców. Zaraz po wejściu na teren muzeum zobaczycie Rynek Galicyjski otoczony chatami z okolicznych miejscowości, np. Sanoka, Golcowa, Ustrzyk Dolnych czy Sokołowa. To dawne (i prawdziwe) domy lekarza, piekarza, nauczyciela, rolników i woźnicy. Dostrzeżecie wśród nich również budynki użyteczności publicznej, w których mieściły się poczta, remiza, karczma, urząd gminy, apteka, zakład fryzjerski, krawiecki, stolarski, fotograficzny, zegarmistrzowski i ślusarsko-kowalski. Pracownie stylizowane na te z początku XX w. przybliżą Wam sposób funkcjonowania określonych profesji. Spacerując po Galicyjskim Rynku, nie będziecie mogli oprzeć się wrażeniu, że jeszcze przed chwilą unosił się tu zapach wypiekanego chleba, że na poczcie było słychać przybijane stemple, a w zakładzie fryzjerskim krzątał się mistrz brzytwy i nożyczek. Ten małomiasteczkowy sektor wygląda jak prawdziwe, w pełni funkcjonalne miasto, z nie tak całkiem odległej przeszłości. W części poświęconej Bojkom czas spędzicie na oglądaniu drewnianych zabudowań typowych dla tej grupy etnicznej – chat ze sprzętami pochodzącymi z okresu dwudziestolecia międzywojennego oraz cerkwi zdobionych ściennymi malowidłami i ikonostasami. Spacer po bojkowskim sektorze to również okazja do zapoznania się z wyglądem osiemnastowiecznej kostnicy oraz nagrobków słupowych. Pamięć o Łemkach muzeum pielęgnuje poprzez prezentację drewnianych chałup z XIX i XX w. oraz cerkwi, którą można zwiedzać od środka. O tym, jak żyli Dolinianie "opowiedzą" Wam ich dawne chałupy i zagrody, a także remiza z wozami konnymi i sprzętem gaśniczym, kuźnia, zakład kołodziejski i produkujący łyżki. Pogórzan reprezentuje natomiast okazały dwór ze schyłku XIX w. spichlerz, karczma, wiatrak, tartak wodny, przydrożna kapliczka i kilka drewnianych budynków. Dzięki licznym architektoniczny pamiątkom przywiezionym tu z okolicznych wsi, w pewnym momencie sami nauczycie się rozróżniać zabudowania charakterystyczne dla danej społeczności. Ich identyfikacja pewnie sprawi Wam sporo frajdy. Uzupełnienie sektorów poświęconych grupom etnicznym stanowi sektor naftowy, który nawiązuje do przemysłu wydobywania ropy na terenie Bieszczad. Dzięki niemu dowiecie się, jak wyglądały poszukiwania i odwierty w celu znalezienie ropy, w jaki sposób eksploatowano złoża i obrabiano odwierty. Nie brak tu charakterystycznych maszyn np. kopanki z ręcznym wyciągiem, drewnianej wieży wiertniczej typu kanadyjskiego, drewnianego kiwaka, żurawi pompowych do odwiertów i paru innych maszyn wykorzystywanych w przemyśle Budownictwa Ludowego znajduje się u podnóża Gór Słonnych przy ul. Rybickiego 3 w Sanoku i można je zwiedzać przez cały rok. Do większości zabudowań można wejść, jednak zwiedzanie zawsze odbywa się z przewodnikiem. To ogromny i niezwykle ciekawy obiekt, zdecydowanie wart wizyty. Dłuższej wizyty. Pomiędzy zwiedzaniem poszczególnych obiektów możecie napawać się pięknym otoczeniem, które o każdej porze roku wygląda inaczej. Za każdym razem jednak niezwykle. Zobaczcie sami. Muzeum oferuje możliwość wirtualnego zwiedzania. Jeśli skorzystacie z tej oferty, z pewnością nie odmówicie sobie przyjemności odwiedzenia tego magicznego skansenu również w świecie rzeczywistym. Więcej informacji: Kochamy Bieszczady Podobno w Bieszczady jedzie się raz, a potem już tylko się wraca. Wystarczy jeden wyjazd, by Wasz rodzinny pamiętnik wypełnił się wspomnieniami, wrażeniami i obrazami, które nigdy nie zblakną. Wystarczy raz pojechać w Bieszczady, by je pokochać. Te góry mają w sobie coś, co wzbudza pragnienie, którego nie chce się gasić, lecz stale podsycać. Jesteśmy przekonani, że nasz przewodnik po atrakcjach dostarczył Wam wielu cennych informacji i wskazał miejsca, które warto w Bieszczadach odwiedzić. Jeśli zastanawiacie się jeszcze, które szlaki w tych niezwykłych górach są odpowiednie dla dzieci, zajrzyjcie do drugiej części naszego przewodnika: "Bieszczady - szlaki dla dzieci".Jeśli poszukujecie noclegów przyjaznych dzieciom w Bieszczadach, polecane przez nas miejsca znajdziecie tutaj: Bieszczady - noclegi dla rodzin z dziećmi. Przeczytałeś artykuł w portalu - Miejsca Przyjazne DzieciomPOLECANE NOCLEGI PRZYJAZNE DZIECIOM W BIESZCZADACH: >>KLIKNIJ TU<< Jeśli podoba Ci się nasz artykuł lub masz do niego uwagi, zostaw komentarz poniżej. WSZYSTKIE PRAWA ZASTRZEŻONE Portal
Tutejsze szlaki to: żółty na Bukowe Berdo z Mucznego. niebieski na Bukowe Berdo z Widełek. czerwony na Szeroki Wierch z Ustrzyk Górnych. niebieski z Wołosatego na przełęcz pod Tarnicą. czerwony z Wołosatego na Przełęcz Bukowską. Wszystkie one cechują się znaczącymi długościami.
Pytając ludzi jaki jest najdzikszy region naszego pięknego kraju większość odpowie: Bieszczady! Ale czy rzeczywiście ten zielony region przygraniczny jest taki dziki? Udowodnię Wam, że to tylko stereotyp, który zakorzenił się w ludziach kilkadziesiąt lat temu. Obecnie to bardzo przyjazny turystom region. Bieszczady odwiedzaliśmy już jako licealiści. Od dawna fascynowały nas falujące połoniny, czy drewniane kościółki poukrywane wśród gąszczy. Kiedy na świecie pojawił się nasz synek, postanowiliśmy nie rezygnować z górskich marzeń i kontynuować naszą bieszczadzką tułaczkę. Jako trzyosobowa rodzina pierwszy raz do tego regionu zawitaliśmy w 2011 roku. Wszyscy znajomi pukali się w czoło gdy obwieściliśmy, że zabieramy młodego w góry? "A po co!", "Za mały jest", "Nie będzie niczego pamiętał" - słyszeliśmy. Ale i tak zrobiliśmy po swojemu. Przecież maleńkiemu dziecku nie zależy na wspomnieniach, ale na byciu razem z bliskimi. Nie ważne gdzie. Ważne z kim. Kolejny raz w Biesach byliśmy już w 2013 roku, z zupełnie świadomym wszystkiego 3,5-latkiem. Oto przedstawiam Wam nasze subiektywne „TOP 5” bieszczadzkich atrakcji dla rodzin z dziećmi: 1. Połoniny, Bieszczadzki Park Narodowy Wiadomo: Bieszczady = góry. Uwielbialiśmy za dawnych lat wędrować po kilka godzin dziennie, spać w namiocie i siedzieć do późnej nocy przy ognisku. Odkąd jest nas troje w zupełnie inny sposób patrzymy na górskie wyprawy. Na Połoninie Wetlińskiej byliśmy dwa razy. Pierwszy raz z siedmiomiesięcznym maluchem. Nie pchaliśmy się w góry za wszelką cenę. Szukaliśmy miejsca, gdzie można wejść i zejść dość szybko, a na górze posiedzieć bez względu na pogodę, odpocząć, nakarmić dziecko. Wybór padł na najwyżej położone schronisko w Bieszczadach – Chatkę Puchatka – na Połoninie Wetlińskiej. Drugim razem synek (3,5-trzylatek) wszedł sam. Motywacją do wejścia była obiecana pieczątka ze schroniska. Szedł dzielnie, nawet nie marudził. Ale co to właściwie jest ta połonina? Bo przecież nie szczyt. Otóż połonina to zbiorowisko traw, które wykształciło się tuż nad górną granicą lasów i to tylko w Karpatach Wschodnich. Połonina Wetlińska jest zatem pasmem górskim z przepięknymi łąkami wysokogórskimi. Najkrótszy szlak do schroniska prowadzi od Przełęczy Wyżnej (jest tu także parking). Po 1,5 godzinnej wspinaczce docieramy do Chatki Puchatka (jest tu także dyżurka GOPR-u w razie problemów). Przez grzbiet połoniny biegnie Główny Szlak Beskidzki (czerwony), a z góry roztaczają się piękne widoki na Połoninę Caryńską, Tarnicę w oddali, Wielką Rawkę. Zimą można zobaczyć stąd nawet Tatry! A jeśli ma się szczęście (jak my) zobaczycie słynnego jelenia Filipa spacerującego wśród traw tuż przy szlaku. Najwyższym szczytem Bieszczadów jest wspomniana Tarnica (1346 m Należy oczywiście do Korony Gór Polskich i słynie z corocznej drogi krzyżowej prowadzącej na szczyt. 2. Bieszczadzka ciuchcia W Majdanie koło Cisnej parowóz jak ze starych filmów ciągnie drewniane wagoniki po wąskich torach już od ponad 100 lat. Pierwotnie kolejka służyła do transportu drewna do okolicznych tartaków. Od kilku lat wozi zaś turystów na dwóch trasach Majdan - Przysłup - Majdan (ok. 11 km w jedną stronę) oraz (gdy jest dużo chętnych) Majdan - Balnica - Majdan (uruchamiany jest kurs dodatkowy). My załapaliśmy się na drugą trasę i ruszyliśmy w głąb lasu słuchając jednostajnego stukotu kół. Na stacji w Majdanie radzę być już z samego rana, są spore kolejki w sezonie letnim do zakupu biletów, a na spóźnialskich pociąg nie zaczeka. Cały kurs trwał około 2 godzin. Dobrze mieć coś ciepłego do ubrania i czapkę – wagoniki nie posiadają okien, a z pogodą różnie bywa. 3. Jezioro Solińskie i okolice Grzechem by było być w Bieszczadach i nie zobaczyć bieszczadzkiego morza. Jezioro powstało w wyniku spiętrzenia wód Sanu i Solinki by chronić Dolinę Sanu przez grożącymi jej powodziami. Zbudowano więc w Solinie największą w Polsce zaporę - ma 81,8 m wysokości. Zapora stanowi ogromną atrakcję dla turystów – jest bowiem spacerową ścieżką, wewnątrz której mieści się elektrownia wodna. Przykładając ucho do barierek ochronnych słychać turkot maszyn i delikatne drżenie metalu. Wejście na zaporę jest bezpłatne. Jezioro to istny raz dla miłośników sportów wodnych – zarówno w Solinie, jak i Polańczyku można wypożyczyć kajaczki, uczestniczyć w rejsie statkiem, a żeglarzom polecam zaszyć się w jakiejś niewielkiej zatoce i rozkoszować boskimi widokami. Bardzo fajny widok odkryliśmy w miejscowości Werlas – na wprost zaobserwować można zaporę, po lewej stronie – Polańczyk. Przy zaporze dzieci z zaciekawieniem spoglądają w dół – widać jak pływają ogromne ryby. Niestety obowiązuje tu zakaz połowu. Zarówno przed zaporą jak i za nią mnóstwo sklepików z tandetnym pamiątkami, więc uciekamy szybko z Soliny do Polańczyka. Jednej rzeczy w Solinie nie lubię – naganiaczy z płatnych parkingów tuż przy zaporze. Tymczasem autko można zostawić na samym dole, a do zapory podejść 10 minut pod górkę. W Polańczyku zaszywamy się na kamienistej plaży i mamy wrażenie, że jesteśmy nad egzotycznym morzem (woda ma tu cudny kolor i widać niewielką wysepkę). Jest czas na książkę i puszczanie kaczek. Zaglądamy też do mało znanych wiosek nad jeziorem – do Zawozu, Werlasu i Teleśnicy Oszwarowej. Wszystkie te miejscowości nie są tak komercyjne jak Solina czy Polańczyk. Nie ma tu stoisk z kiczowatymi pamiątkami, nie ma restauracyjek. Są za to domki letniskowe i błogi spokój nad brzegiem. 4. Zagroda żubrów w Mucznem Jak żubry to tylko Białowieża? Pudło! Bieszczadzki żubr mieszka w Mucznem (droga między Stuposianami a Tarnawą Niżną). Na powierzchni 9 ha mieszkają żubry przywiezione z ogrodów zoologicznych w Szwajcarii, Francji, Skandynawii i z Niemiec celem wzbogacenia puli genowej bieszczadzkich stad. Mieszkają tu kilka miesięcy i są wypuszczane na wolność. Ciekawostką jest to, że wszystkie żubry urodzone w zagrodzie dostają imiona zaczynające się od Pu. My trafiliśmy akurat na ich porę karmienia, były więc daleko od nas. Ale zostaliśmy dłużej w okolicach by pospacerować po lesie - wszakże cały czas jesteśmy na terenie Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Wstęp do zagrody jest bezpłatny, a zwierzęta podziwiać można z drewnianych platform widokowych. 5. Drewniane cerkwie Co robić z niemowlakiem w Bieszczadach jeśli w góry się iść nie chce, a pogoda nie sprzyja również kąpieli w jeziorze? My znaleźliśmy sposób - zwiedzać cerkwie, których w tej okolicy jest mnóstwo! Przed wojną było ich w tym rejonie około 100. Oprócz gór to nasze „ the best of” Bieszczady. Wzdłuż Osławy i Sanu porozrzucane niczym małe domki, w większości są już zaadoptowane na kościoły katolickie, ale nie wszystkie. Czasem trzeba naprawdę dobrze się rozejrzeć aby znaleźć drewnianą perełkę, często ukryte są na małych górkach, wśród drzew i ciężko je dostrzec jadąc asfaltową drogą. Jak je zwiedzać: - za darmo – podczas mszy świętych - gdy wokół zamkniętej cerkwi zbierała się większa grupa, to w 50% przypadków wychodził człowiek mieszkający gdzieś blisko, przynosił klucze i wpuszczał nas do środka za niewielką opłatą lub w zamian za zakup pocztówki. Polecam, warto wejść do środka! Bieszczady są naprawdę fascynujące i nie sposób oddać ich uroku i przedstawić wszystkich atrakcji w jednym krótkim tekście. A tak naprawdę to warto podróżować i wspólnie z dzieckiem odwiedzać świat, nawet jeśli ten świat zaczyna się tuż za drzwiami naszego domu. Tekst i zdjęcia:
tAbZH. rbvn6n49mm.pages.dev/84rbvn6n49mm.pages.dev/53rbvn6n49mm.pages.dev/72rbvn6n49mm.pages.dev/52rbvn6n49mm.pages.dev/75rbvn6n49mm.pages.dev/74rbvn6n49mm.pages.dev/83rbvn6n49mm.pages.dev/78
gdzie w bieszczady zimą z dziećmi